sobota, 28 marca 2015

53. To niczego nie zmieni.

Przez całą podróż do domu nie mogłam zapanować nad swoimi emocjami. Wciąż płakałam, wszystkich ściskałam i w kółko powtarzałam, jak bardzo za nimi tęskniłam oraz że bardzo ich kocham. Oni również wciąż mi to powtarzali, co sprawiało, że byłam jeszcze szczęśliwsza, że zdecydowałam się na powrót do domu. To niesamowite uczucie wiedzieć, że masz przy sobie ludzi, którym naprawdę na tobie zależy.
Kiedy dojechaliśmy do mojego domu, niestety musiałam pożegnać się z Tammy i chłopakami, gdyż musieli oni wracać do poprawczaka, ale pani Maria obiecała mi, że będziemy mogli spotkać się następnego dnia, dzięki czemu smutek naszego rozstania nie był taki duży.
No i był ze mną jeszcze Harry.
Chłopak wziął moje rzeczy z samochodu, a następne pomógł wnieść je do mojego pokoju. Gdy zostaliśmy sami, nie wiem czemu, ale poczułam pewnego rodzaju skrępowanie. Nie widzieliśmy się tak dawno i… sama nie wiem. To było takie dziwne.
Usiadłam na brzegu łóżka i od niechcenia zaczęłam wypakowywać swoje ubrania i rzeczy, jednocześnie kątem oka obserwując Harry’ego, który chodził w tę i z powrotem po moim pokoju, przyglądając się wszystkiemu, jakby był tutaj po raz pierwszy.
- Dlaczego zrezygnowałaś z tego stażu? – spytał nagle spoglądając w moją stronę.
- Tęskniłam za domem. – powiedziałam cicho, na co on uniósł jedną brew. – I zrozumiałam, że nie jestem na to gotowa. Nie po tych wszystkich wydarzeniach.
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę ze współczuciem i smutkiem, a po paru sekundach skinął głową ze zrozumieniem. Musiałam odwrócić wzrok, aby się nie popłakać.
- Przykro mi. – mruknął w końcu, siadając obok mnie.
- Jest w porządku. – odparłam, uśmiechając się nieśmiało. – A co słychać u was? Jak Niall i w ogóle? – zerknęłam na niego.
- Z Niall’em w porządku. – uśmiechnął się. – Nadal tęskni za Abby, ale radzi z tym sobie dzięki temu, co mu powiedziałaś. – szturchnął mnie lekko, co wywołało u mnie chichot. – Ogólnie mamy mnóstwo pracy. Za miesiąc zaczyna się trasa. Sama rozumiesz. – wzruszył ramionami.
Przygryzłam lekko wargę i pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Byłam skołowana i niespokojna. Chciałam zapytać o Louis’a, dowiedzieć się czegoś więcej, ale nie umiałam wykrztusić z siebie nawet słowa. Przecież to nie tak, że wciąż mi jakoś szczególnie bardzo zależy czy coś.
Kogo ja chcę oszukać?
- A Louis? – mój głos był zaledwie szeptem.
Harry ledwo zauważanie spiął się i stał się jakby bardziej ostrożny. Zmiana w jego zachowaniu natychmiast rzuciła mi się w oczy i szczerze mówią zaniepokoiła mnie. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć, jednakże nic nie powiedziałam i nawet nie dałam po sobie poznać, że widzę jego zmianę.
- Czuje się już lepiej. – wymamrotał. – Przyzwyczaił się do nowej sytuacji i tak dalej. – zamilkł na chwilę. – Zerwał z Eleanor. – dodał cicho.
Natychmiast zapomniałam o dziwnym zachowaniu chłopaka. Przez chwilę wydawało mi się, że się przesłyszałam. Serce biło mi tak szybko, że miałam wrażenie, iż za moment wyskoczy mi w piersi. Spojrzałam na przyjaciela, szukając w jego twarzy oznak tego, że kłamie lub coś w tym stylu, ale nic nie znalazłam.
- Jak to? – spytałam zszokowana.
Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam wrażenie, że to, co przed chwilą usłyszałam tylko mi się śni. Marzyłam o tym od chwili, gdy poznałam tą sukę i gdy ci dwoje zaczęli się ze sobą spotykać. To nie realne. Miałam ochotę się uszczypnąć, żeby tylko w to uwierzyć.
- Niebawem się dowiesz. – powiedział tylko. – Chcesz jechać teraz zobaczyć się z resztą czy wolisz się trochę przespać i później się z nimi spotkasz?
- Możemy jechać teraz. – mruknęłam lekko niecierpliwie. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się czegoś więcej o zerwaniu Louis’a i Eleanor. – Skoczę tylko pod prysznic i przebiorę się.
- W porządku. – chłopak uśmiechnął się przyjaźnie. – Zaczekam na dole. Powiem, co i jak.
Pokiwałam entuzjastycznie głową, jednocześnie przeszukując szafę i wyciągając z torby potrzebne rzeczy. W mojej głowie krążyła tylko jedna myśl, która poprawiała mi humor jak nic innego. Louis nie jest już z Eleanor. Co u licha się tutaj wydarzyło, gdy byłam w Nowym Jorku?

* * *
Kiedy jechaliśmy już do willi chłopaków, nie wiadomo czemu odczuwałam ogromne zdenerwowanie. Naprawdę stęskniłam się za moimi przyjaciółmi i potwornie mi ich brakowało. Poza tym nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać po tej wizycie. To, że ci dwoje nie są już parą, tak naprawdę niczego nie zmienia, prawda? No, bo przecież Louis nie zerwał z nią przeze mnie ani dla mnie. 
W drodze nie rozmawialiśmy z Harry’m zbyt wiele. Wymieniliśmy ze sobą zaledwie kilka słów na temat pogody i ogólnie kilka małoważnych spostrzeżeń.. Chłopak zapewne zauważył moje zdenerwowanie i postanowił nie denerwować mnie jeszcze bardziej, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Gdy chłopak zaparkował przed budynkiem, poczułam przyjemne ciepło w sercu. Z zewnątrz willa chłopaków wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałam. Była ogromna i prezentowała się naprawdę dobrze. Automatycznie zaczęłam się zastanawiać, czy zmieniali cokolwiek w środku. Miałam nadzieję, że nie, bo naprawdę lubiłam tamten wystrój.
- Wszystko okej? – spytał Harry, kiedy wyłączył silnik samochodu.
Spojrzałam na niego, a przez moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy zorientowałam się, że on też na mnie patrzy.
- Tak. – wysiliłam się na uśmiech. – Po prostu, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, nasze relacje trochę się popsuły i to wszystko jest po prostu dziwne. – przyznałam po chwili.
Harry położył dłoń na moim kolanie i kciukiem zaczął kreślić na nim okręgi. O dziwo ten gest pomógł mi się nieco uspokoić. Zerknęłam na jego rękę i uśmiechnęłam się, ale tym razem naprawdę i szczerze.
 - Miałaś prawo się wkurzyć i nikt nie ma o to do ciebie pretensji. Zaufaj mi. – puścił mi oczko.
Poczułam, jak moje serce nadyma się szczęściem. To było niesamowite uczucie i chciałam utrzymać je przy sobie jak najdłużej. Czym zasłużyłam sobie na tak wspaniałych przyjaciół?
Kiedy wysiedliśmy z samochodu, chłopak wziął mnie pod rękę i z szerokim uśmiechem zaprowadził mnie w stronę drzwi. Z każdym kolejnym krokiem moje serce biło kilka razy mocniej.  I pomyśleć, że to wszystko przez to, że dowiedziałam się o zerwaniu Louis’a i Eleanor. Jak jedna wiadomość potrafi wpłynąć na człowieka.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg budynku, w moje nozdrza uderzył bardzo dobrze mi znany zapach, który tak właściwie był trudny do określenia. Przede wszystkim pachniało mężczyznami, którzy tu mieszkami, a ten zapach pomieszany był z czymś kwiatowym bądź owocowym. Nigdy nie umiałam stwierdzić, co to tak naprawdę było.
Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że w środku wszystko wyglądało dokładnie tak jak wtedy, gdy byłam tu po raz ostatni. Nie wiem, co bym zrobiła, gdy okazało się, że chłopcy coś tu pozmieniali. Zapewne kazałabym im przywrócić jakoś wcześniejszy wygląd.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał Harry.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Kąciki ust chłopaka były lekko uniesione, co świadczyło o tym, że ledwie hamuje się od śmiechu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że śmieję się sama do siebie jak jakaś kompletna idiotka.
- Nie wiem. – odparłam z uśmiechem. – Bałam się, że coś tu się zmieniło i po prostu cieszę się, że moje obawy się nie spełniły.
Mimo, że to nie było jakoś szczególnie zabawne, chłopak wybuchnął głośnym śmiechem, którym pewnie mógłby obudzić połowę miasta. Po chwili przytulił mnie mocno i poczochrał moje włosy, za co miałam ochotę uderzyć go w twarz, no bo hej, zrobienie niechlujnego koczka wcale nie jest takie proste.
Chciałam już coś powiedzieć, aby przerwać salwę śmiechu mojego przyjaciela, jednak w tej chwili do naszych uszu dotarł inny, znajomy głos, przez który moje serce zabiło mocniej z radości.
- Chryste Harry! – krzyknął Niall. – Stary, co z tobą do cholery? Z czego się tak.. – chłopak wyszedł z kuchni, a jego głos zamarł, kiedy jego spojrzenie spoczęło na nas.
Na twarzy chłopaka pojawiło się zaskoczenie połączone z niedowierzaniem. Przygryzłam lekko wargę, a po chwili uśmiechnęłam się nieśmiało i pomachałam do wciąż stojącego nieruchomo chłopaka.
Nagle z gardła Niall’a wydobył się radosny śmiech, a w następnej chwili, zanim w ogóle zorientowałam się, co tak właściwie się dzieje, znalazłam się w żelaznym, dobrze mi znanym uścisku chłopaka. Momentalnie poczułam, że wszystko jest na swoim miejscu, tak jak być powinno. Że teraz wszystko już jest dobrze.
Natychmiast odwzajemniłam uścisk blondyna, rozkoszując się ciepłem jego ciała i zapachem. Przytulałam się do chłopaka, czerpiąc ogromną radość z jego znajomego, dającego poczucie bezpieczeństwa dotyku.
- O mój Boże! Emilie! – krzyczał podekscytowany, z każdym słowem obejmując mnie jeszcze mocniej. – To ty! To naprawdę ty! O mój Boże! – radość w jego głosie sprawiła, że moje oczy wypełniły się łzami. – Ale jak? Co? Czemu? Przecież byłaś w Nowym Jorku na tym całym stażu! Co się stało? – spytał, odsuwając się kawałek, by móc na mnie spojrzeć. – Ty o wszystkim wiedziałeś? – zwrócił się do Harry’ego? – Czemu nic nie powiedziałeś? Co tu się kurde dzieje? – zmarszczył czoło. – Cholera tak bardzo cię tutaj brakowało! – znowu mnie przytulił, nie pozwalając mi nawet dojść do słowa. – Tyle się wydarzyło, gdy ciebie nie było! Dziewczyno, nawet byś nie uwierzyła.
Harry chrząknął głośno i znacząco, na co Niall natychmiast wypuścił mnie ze swoich objęć. Chłopak spojrzał na swojego przyjaciela i zarumienił się lekko, jednocześnie drapiąc się po karku. Ich zachowanie było dziwne. Trochę tak, jakby mieli przede mną jakąś tajemnicę czy coś. Albo po prostu mam paranoję. Sama już nie wiem.
- Ja też strasznie za wami tęskniłam. – powiedziałam, uśmiechając się niepewnie, jednocześnie wierzchem dłoni ocierając łzy.
- Kurczę, wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. – zaśmiał się Niall, zbijając mnie lekko z tropu. – Co się stało? Co ze stażem? – spytał.
Otworzyłam usta, żeby mu odpowiedzieć, jednak w tym momencie w salonie pojawiły się kolejne osoby, a mianowicie Liam i Zayn. Chłopcy zaalarmowani hałasem postanowili zejść na dół i sprawdzić, co się właściwie dzieje. Mój widok musiał ich bardzo zaskoczyć, bo aż rozdziawili usta z wrażenia. Jednakże, gdy pierwszy szok minął, oni również podeszli bliżej, aby mnie uściskać, mimo że nie byliśmy ze sobą jakoś szczególnie blisko.
- Jak tam staż? – zapytał Liam, kiedy wszyscy usiedliśmy na kanapach. – Masz teraz wolne czy coś?
- Cóż, tak właściwie. – zerknęłam na Harry’ego, który siedział obok mnie. Chłopak skinął lekko głową, uśmiechając się do mnie ciepło. – Tak właściwie to zrezygnowałam ze stażu i wróciłam na stałe do Londynu. – przyznałam.
Oczy chłopców otworzyły się szeroko i wyglądały niczym spodki. Rozumiem ich zaskoczenie. Wiedzieli przecież, jak bardzo zależało mi na tym stażu.
- Jak co? – spytał zaskoczony Niall. – Dlaczego? Co się stało?
- Zrozumiałam, że nie jestem na to gotowa. – powiedziałam spokojnie. –Te wszystkie wydarzenia potwornie mnie zmieniły. Nie dawałam sobie rady. Poza tym, tęskniłam za domem. – wzruszyłam ramionami, żeby pokazać, że to nic takiego.
- Jesteś pewna tej decyzji? – zapytał Liam. – Co jeśli za jakiś czas zaczniesz jej żałować?
- Nie będę żałować. – powiedziałam pewnie. – Może czasem będzie mi przykro, ale wiem, że postępuję dobrze. Rozmawiałam nawet na ten temat z Conorem i to on pomógł mi podjąć ostateczną decyzję. Na początku się bałam i nie chciałam wszystkich zawieść, ale to on powiedział mi, że powinnam iść za głosem serca i zrobić to, czego chcę, a nie to, czego inni ode mnie oczekują.
Dostrzegłam, jak Niall i Harry wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Ich zachowanie z każdą chwilą stawało się coraz dziwniejsze i podejrzane. Nie wiedziałam, co powinnam o tym myśleć.
- Jeśli już mowa o nim. – odezwał się Harry. – Nie wiem czy wiesz, że krąży plotka, że spędziłaś noc w jego hotelu i że ty i on… - urwał i zaczął wykonywać dziwne gesty.
Zmarszczyłam czoło, nie rozumiejąc, o czym on mówi. Zrozumiałam chwilę później i ta myśl uderzyła we mnie niczym rozpędzona ciężarówka. Na mojej twarzy zakwitł krwisto czerwony rumieniec.
- Owszem, spędziłam noc w jego hotelu, ale między nami do niczego nie doszło – wymamrotałam speszona. – Nic do niego nie czuję, a poza tym, nie wiem czy po tym, co się stało dałabym radę… - tym razem ja urwałam, czując się coraz bardziej skrępowana.
- W porządku. – Harry uśmiechnął się ciepło i poklepał mnie lekko po kolanie, chcąc dodać mi odwagi i otuchy. – Po prostu w gazetach były wasze wspólne zdjęcia i sama rozumiesz – wzruszył ramionami.
- Nie rozumiem. – parsknęłam. - Naprawdę myśleliście, że mogłabym pójść z nim do łóżka? – spytałam z niedowierzaniem. Poczułam się nieco urażona.
- To nieco bardziej skomplikowane. – mruknął Niall.
Pokręciłam głową, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Co tutaj niby jest skomplikowanego? Dopiero, co wróciłam, a oni już mieli przede mną dziwne sekrety i w ogóle zachowywali się dziwnie, ale mimo wszystko potwornie mi ich brakowało.
- Okej, nie ważne. – westchnęłam, pocierając dłonią czoło. Po chwili postanowiłam zadać pytanie, które nurtowało mnie odkąd tu przyjechaliśmy. – A gdzie jest..
Głos uwiązł mi w gardle w chwili, gdy w tej samej chwili dostrzegłam nie kogo innego, tylko Louis’a, który schodził ze schodów. Chłopak zmarszczył czoło na swoich przyjaciół, nie rozumiejąc, co się dzieje, a po chwili jego wzrok spoczął na mnie, przez co zatrzymał się gwałtownie, omal nie spadając przy tym z ostatnich kilku stopni. Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie oraz niedowierzanie. Moje serce natychmiast nabrało szybszego tempa. Reszta chłopaków spoglądała niepewnie to na mnie, to na swojego przyjaciela, jakby oczekiwali jakiegoś wybuchu.
Z trudem przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle i niepewnie pomachałam do chłopaka, którego wzrok ani na sekundę nie odwrócił się od mojego, co było nieco krępujące i przytłaczające. Nawet z tej odległości, która nas dzieliła, widziałam jak szybko porusza się jego klatka piersiowa, kiedy łapał powietrze i jak pulsuje żyłka na jego szyi. Mogłam się tylko domyślać, co dzieje się teraz w jego głowie.
- Emilie. – jego głos był zaledwie szeptem.
Ledwie łapałam oddech. Był jeszcze przystojniejszy, niż go zapamiętałam. Uczucie, którym go darzyłam wydawało mi się być teraz jeszcze większe niż przed moim wyjazdem. Tak cholernie mocno za nim tęskniłam i tak bardzo chciałam móc się do niego przytulić, ze świadomością, że nigdy więcej mnie nie puści.
Zerknęłam na Harry’ego, nie wiedząc, co powiedzieć czy zrobić. Czułam się zakłopotana. Styles uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, jednak widziałam w jego oczach jakąś niepewność, strach. Coś było nie tak, czegoś się obawiał. Kompletnie nic nie rozumiałam.
- Um. – przeniosłam spojrzenie z powrotem na Louis’a, który w dalszym ciągu wpatrywał się we mnie niczym zahipnotyzowany. – Słyszałam, że ty i Eleanor zerwaliście. – powiedziałam niepewnie. – Naprawdę mi przykro.
- Mnie również. – odparł, nadal utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Czułam, jak moje policzki zalewa rumieniec.
Mój puls z każdą mijającą sekundą stawał się coraz szybszy, a gardło stawało się coraz bardziej suche, przez co trudno było mi przełykać ślinę. Chrząknęłam, odwracając wzrok od Louis’a, czując, że zagłębiam się w nim coraz bardziej. Powrócił również ból, jednak nie tak silny jak wcześniej.
- Emilie ja.. – zaczął chłopak, jednak po chwili zamknął usta, jakby nie wiedział, co tak naprawdę chce powiedzieć.
Louis zacisnął mocno powieki i spuścił głowę, jednocześnie przeczesując włosy rękoma i ciągnąc za ich końcówki. Patrzyłam na niego, nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Emilie, ja muszę ci coś powiedzieć. – odezwał się po chwili, ponownie skupiając wzrok na mojej osobie.
- Nie rób tego Louis. – wtrącił się Harry nerwowym głosem, podnosząc się na równe nogi.
- Czego ma nie robić? – spytałam piskliwym głosem, również zrywając się do pionu.
Moje serce biło coraz szybciej, a umysł podpowiadał same okropne rzeczy, których lepiej nawet nie mówić na głos. Nie rozumiałam, co się dzieje, co tylko powiększało mój stres. Widziałam, jak chłopaki wymieniając spojrzenia, a Louis pokręcił lekko głową. Miałam ochotę wrzasnąć na nich, aby wytłumaczyli mi w końcu, co się dzieje.
- Emilie, ja pamiętam. – odezwał się chłopak po chwili milczenia, która wydawała się trwać wiecznie. – Niedawno Niall przypadkiem trafił mnie piłką i wszystko do mnie wróciło. – powiedział drżącym głosem.
Moje serce zamarło na jego słowa, a oddech uwiązł w gardle. O mój Boże.
- Pamiętam, jak się poznaliśmy. – kontynuował, robiąc niepewny krok w moją stronę. – Pamiętam jak poszliśmy razem na London Eye i jak pojechaliśmy do Doncaster. Mam teraz w pamięci każdą naszą najdrobniejszą kłótnię, chociażby o filmy, które razem oglądaliśmy. Na przykład Grease. – z każdym jego słowem, czułam coraz większy ból w klatce piersiowej, a z moich oczu wypływało więcej łez. – Pamiętam naszą rozmowę przez telefon, kiedy wyjechałaś ze swoim bratem po tym, co ci się przydarzyło. – powiedział cicho, stając zaledwie kilka metrów ode mnie.
O nie.
Proszę nie.
On wiedział o wszystkim.
Przez moją głowę automatycznie zaczęły przelatywać wszystkie wspomnienia, o których mówił, a także inne, bardziej intymne.
Chciałam, żeby Louis odzyskał pamięć, ale nie tak. To nie miało tak wyglądać. Nie, nie, nie. Kurwa. Nagle mnie olśniło. To dziwne zachowanie Harry’ego, jego tajemniczość. Szok, smutek i przerażenie minęły, a zastąpił je gniew.
- Emilie tak strasznie cię przepraszam. – szepnął Louis. – Przepraszam, że przez ten cały czas byłem takim cholernym, zaślepionym idiotą. Tak strasznie mi przykro, że przez moją głupotę spotkało cię tyle złych rzeczy. – chciał chwycić mnie za dłoń, jednak cofnęłam się, zanim to mu się udało.
- Jak mogłeś? – syknęłam spoglądając na Harry’ego. – Jak mogliście mi nie powiedzieć? – mój głos stawał się coraz bardziej piskliwy. – Nie chcę twoich przeprosin. – spojrzałam na Louis’a. - To niczego nie zmieni. – szepnęłam, a samotna łza spłynęła po moim policzku.
- Emilie.. – zaczął Harry, próbując złapać mnie za ramię.
- Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam histerycznie.
Chłopcy spoglądali na mnie z poczuciem winy i bólem w oczach. Nie mogłam znieść tego wszystkiego. Zbyt wiele wiadomości spadło na mnie w tak krótkim czasie. To za wiele dla mnie. Potrzebuję czasu, żeby móc to wszystko ogarnąć i zrozumieć.
- Rozumiem, że jesteś zła.. – odezwał się Niall.
- Proszę nie. – wymamrotałam zdławionym głosem, robiąc przy tym kilka kroków w tył. – Ja muszę… - urwałam wykonując jakiś niejasny gest.
Pokręciłam głową, z całej siły powstrzymując się od płaczu czy krzyku, a następnie, czym prędzej puściłam się biegiem do wyjścia. Potrzebowałam powietrza, przestrzeni, aby znowu móc zacząć myśleć racjonalnie. Nie mogłam tego zrobić, czując na sobie ich spojrzenia.
- Emilie! – usłyszałam za sobą krzyk Louis’a, gdy wybiegałam przez drzwi.
- Louis nie!
Skręciłam w prawo i ignorując ból mięśni zmusiłam się do jak najszybszego biegu, na jaki mnie było tylko stać. Słyszałam za sobą tupot nóg chłopaka, który próbował mnie dogonić i jego ciągłe prośby, abym się zatrzymała, co dodawało mi sił, by biec dalej. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie teraz. Czułam się upokorzona i przede wszystkim przerażona tym, że on wie o wszystkim.
- Proszę cię stój! – krzyknął.
Z każdym metrem było mi coraz trudniej biec, moja kondycja była naprawdę kiepska, a na dodatek wciąż było dość chłodno i moje płuca ledwie dawały już radę łapać świeże powietrze. Chłopak powoli zaczynał się do mnie zbliżać, co budziło we mnie coraz większą panikę i sprawiało, że z coraz większym trudem powstrzymywałam łzy.
- Porozmawiaj ze mną do cholery! – usłyszałam.
Coś we mnie pękło. Zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam się, aby stanąć twarzą w twarz z chłopakiem, który po krótkiej chwili stanął przede mną. Znajdowaliśmy się w parku, niedaleko mojego domu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że przebiegłam taki kawał drogi. Patrzyłam na jego piękną twarz, czując jak moje połamane serce składa się do kupy i jednocześnie reszta mojego ciała rozsypuje się na kawałki.
- Porozmawiać z tobą? – spytałam piskliwym głosem. – Niby, o czym? Chcesz potwierdzenia tego, co sobie przypomniałeś? Chcesz usłyszeć, że cię kocham? – wokół nas przechadzało się mnóstwo ludzi, jednak miałam to gdzieś. W tej chwili nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. – Tak kurwa kocham cię! – krzyknęłam hardo patrząc Louis’owi w oczy. Chłopak wyglądał na szczęśliwego i załamanego jednocześnie. – Kocham cię najbardziej na świecie Louis i wiem, że to się nigdy nie zmieni. Zadaję sobie sprawę z tego, że schrzaniłam i że nie tak to miało wyglądać. Mieliśmy być przyjaciółmi i miało być dobrze, ale nie wyszło. – kilka łez mimowolnie wypłynęło z moich oczu.
Widziałam, jak chłopak z trudem przełyka ślinę. Jego twarz pokrywał krwisto czerwony rumieniec i trudno było mi powiedzieć, czy to z powodu zimna, gdyż nie miał na sobie kurtki czy chodziło o moje słowa.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – spytał z wyrzutem. Jego głos drżał i miałam wrażenie, że on również za moment się rozpłacze. – Jak mogłaś ukrywać przede mną swoje uczucia i nic mi nie powiedziałaś o tym, co wydarzyło się wtedy na imprezie? Jak mogłaś to przemilczeć? Dlaczego to do cholery zrobiłaś? Byliśmy przyjaciółmi! Miałem prawo wiedzieć! – podniósł głos.
Byłam zbyt pochłonięta naszą „rozmową” i ledwie zdawałam sobie sprawę z tego, że kilka osób przystanęło i przysłuchiwało się naszej wymianie zdań.
- Właśnie dlatego! – wrzasnęłam, wyrzucając ręce w górę. – Właśnie dlatego milczałam! Byliśmy przyjaciółmi i coś sobie obiecaliśmy w twoim rodzinnym domu, pamiętasz? Nie chciałam zepsuć tego, co było między nami jakimś dziecinnym uczuciem, którego ty nigdy byś nie odwzajemnił, bo od samego początku traktowałeś mnie jak młodszą siostrę! – wszystkie moje żale zaczęły wypływać ze mnie niczym woda z kranu.
- Przez ten cały czas traktowałem cię jak siostrę, bo byłem pewny, że nigdy nic do mnie nie poczujesz ty zadufana w sobie egoistko! – krzyknął równie głośno, co ja.
Poczułam się, jakbym dostała naprawdę mocnego kopniaka w brzuch. Nie chodziło o to, jak mnie nazwał, tylko o to, co powiedział. Co to do cholery miało znaczyć? On też coś do mnie czuje? Przecież to nie ma sensu! Nie wierzę w to. Nie potrafię.
- Co? – spytałam głupio.
- Zależy mi na tobie Emilie. – powiedział, robiąc krok w moją stronę. Automatycznie zrobiłam krok w tył, aby utrzymać między nami dystans. – Tak strasznie cię przepraszam. Za wszystko. Za to jak cię traktowałem i odrzuciłem twoją przyjaźń przez Elanor. Wiem, że nie cofnę już tych błędów, ale możemy spróbować od nowa, jeśli tylko mi na to pozwolisz. – jego głos był cichy.
Chciałam mu wierzyć, naprawdę. Chciałam wierzyć, że to, co mi mówi, jest prawdziwe, ale nie potrafiłam. Kocham go i potwornie mi go brakowało i chciałabym żeby między nami znowu było wszystko w porządku, ale jednocześnie ból i wszystkie wspomnienia… wszystko było zbyt świeże. Nie potrafiłam tak po prostu wyrzucić wszystkiego z głowy. Wiem, jestem idiotką, która sama nie wie, czego chce. Wiem też, że moje serce nadal jest bardzo poranione i tym razem muszę być bardziej ostrożna, jeżeli chcę ruszyć naprzód.
- Nie mogę. – szepnęłam, a twarz chłopaka wykrzywił grymas bólu.
- Ale.. – zaczął, ale natychmiast zamknął usta.
W tej chwili oboje rozejrzeliśmy się na boki, równocześnie zdając sobie sprawę z tego, że urządziliśmy niezłą scenę w centrum parku i że dość spora grupa ludzi obserwowała to wszystko. Widziałam młode dziewczyny, które wpatrywały się w ekrany swoich telefonów, które skierowane były na naszą dwójkę. Po prostu cudownie.
- Oboje potrzebujemy czasu, żeby wszystko przemyśleć i wiesz to, tak samo jak ja. –wymamrotałam do niego. -  Przepraszam. Powinnam już iść do domu. – szepnęłam, będąc na granicy płaczu.
Odwróciłam się i ignorując spojrzenia wszystkich ludzi, a także ciche prośby Louis’a, abym została, szybkim krokiem ruszyłam w kierunku domu. Musiałam odseparować się od tego wszystkiego, zanim zrobiłabym coś dużo gorszego.
Gdy tylko udało mi się dotrzeć z powrotem do domu, tama natychmiast puściła i opierając się o drzwi wejściowe zaczęłam płakać niczym małe dziecko. Dopiero teraz, w bezpiecznych czterech ścianach mojego domu, wszystko zaczęło do mnie docierać. Powrót do domu, spotkanie z przyjaciółmi. Fakt, że Louis odzyskał pamięć i wszystko sobie przypomniał. To zbyt wiele dla kogoś o tak słabej psychice jak moja.
- Emilie?
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Marię, która wyszła właśnie z salonu. Wyglądała na smutną, zmartwioną i przygnębioną, co sprawiło, że natychmiast zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. Wcale nie chodziło o mój stan. Coś było nie tak. Wiem to.
- Co się dzieje? – spytałam drżącym głosem, wciąż opierając się o drzwi.
- To chyba nie jest najlepszy moment. – powiedziała kobieta. – Nie wyglądasz najlepiej.
- Powiedz mi, co się dzieje. – poprosiłam.
Kobieta westchnęła przecierając twarz rękoma. Robiłam się coraz bardziej niecierpliwa i zdenerwowana. Maria zrobiła krok w moją stronę, posyłając mi smutny uśmiech.
- Dzwonił adwokat twoich rodziców. – wymamrotała, a mój puls przyspieszył. – Twoi rodzice mieli wypadek. Oni nie żyją Emilie.

_______________________________________________
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo was przepraszam, że musieliście aż tyle czekać na ten rozdział. Przez ten cały czas miałam tak wiele na głowie, że kompletnie nie miałam czasu na pisanie. Poza tym, to już sam koniec tego ff i z jednej strony strasznie chcę je już skończyć, ale z drugiej bardzo ciężko jest mi się z nim rozstać i w ogóle nie mogłam skupić się na pisaniu, kiedy w końcu się za to zabierałam.
Jest to już ostatni rozdział (nie jestem z niego ani trochę zadowolona, wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej, ale jak zawsze wszystko wyszło inaczej), kolejny będzie epilog. Mam nadzieję, że nie schrzanię go i wszystko będzie wyglądać dobrze.
Zapraszam również na mojego drugiego bloga, który niebawem będzie prowadzony bardziej regularnie. Arabella z Ashton'em z 5SOS i Harry'm.
Nie wiem, co jeszcze napisać, więc to chyba tyle.
Kocham was. Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście.
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Ale jak to koniec?
    :<
    Myślałam, że ją złapie i pocałuje, lol xd
    Czekam na kolejny, ale niekoniecznie chciałabym żeby to był epilog...

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to byłoby za proste i nie w moim stylu, gdyby od razu się pocałowali ;D

      Usuń
  2. To nie może być (prawie) koniec. NIE. NIE ZGADZAM SIĘ. ;______;
    To powinno być taką niekończącą się opowieścią. Nie rób mi tego... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie może być prawie koniec... Naprawę mega się zżyłam z tym opowiadaniem! Wymyśl coś jeszcze, jakiś zwrot akcji- tylko, żeby Emily się nic złego nie stało, błagam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeeeeeeeeeeeee!!! Nie chcę, żeby to był koniec :( Rozdział świetny, wreszcie się dowiedziała, że on to pamięta wszystko. Louis wreszcie to wszystko ogarnął jak trzeba a Ty chcesz to skonczyć?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieeeeeeeeeeeeeee to nie może być koniec!!! Proszę, proszę, proszę! Wszystko sie zaczęło układać Wreszcie (może poza tą śmiercią jej rodziców ale jednak...) Louis sobie przypomniał i jej powiedział, że mu zależy.... Nie możesz tego teraz skończyć...
    @Martini1202

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super, z resztą jak zawsze ;) Dopiero niedawno zaczęłam czytać to ff, ale już jest jednym z moich ulubionych. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super, z resztą jak zawsze ;) Niedawno zaczęłam czytać to ff, ale już jest jednym z moich ulubionych. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego koniec?! Jak to? Niee..o jeja tak bardzo zakochalam sie w tym ff i koniec.. kurde.. rozdzial super. Az sama zaczelam prawie ryczec! Kocham cie za to jak piszesz, nie moge doczekac sie next, ale z drugiej strony nie chcem, zeby to byl epilog :(

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥