Po tym, jak skończyliśmy rozmowę z Abby, wróciliśmy do studia, gdzie mieliśmy dalej nagrywać. Niestety, po tym, czego się dowiedzieliśmy, żaden z nas nie mógł skupić się na tym, co mieliśmy robić, przez co dostaliśmy naprawdę niezły ochrzan. Jak do cholery mam skupić się na nagrywaniu wokali i tak dalej, kiedy jedna z najważniejszych osób w moim życiu nagle gdzieś zniknęła i nikt nie ma zielonego pojęcia, gdzie może być?
W efekcie zostaliśmy zwolnieni wcześniej, żebyśmy mogli odpocząć i następnego dnia spróbować się za to zabrać. Podejrzewam, że jutro nadal nie będzie szło nam najlepiej. Mam złe przeczucie, że do jutra Emilie się nie odnajdzie.
- Rozmawiałam z panią Parker.
Wszyscy siedzieliśmy w salonie, a spojrzenia całej naszej szóstki (owszem szóstki, bo był z nami również Conor) wbite były w telefon Niall’a, który leżał na stoliku. Abby nie mogła dzisiaj przyjść do nas, więc umówiliśmy się, że zadzwoni do nas, gdy czegoś się dowie.
- Czego się dowiedziałaś? – spytał Harry.
- Nie jest tego zbyt wiele, jak na razie . – z urządzenia wydobył się głos dziewczyny. – Po tym, jak pani Maria zgłosiła zaginięcie, policja od razu rozpoczęła poszukiwania. Udało im się namierzyć telefon Emilie, ale znaleźli go na ulicy razem z jej torebką. Wzięli nawet psa, żeby spróbował ją wytropić, ale ślad urywa się w miejscu, gdzie znaleziono torebkę.
- Cholera. – mruknął Conor.
Przygryzłem wargę i zacisnąłem dłonie w pięści, wciskając między nogi, by nikt tego nie zauważył. Aż mnie ręce świerzbiły, żeby mu przywalić. Owszem, to jego obwiniałem o zniknięcie Emilie. Okej może nie jestem zbyt obiektywny i tak dalej, ale kurwa gdyby po prostu odwiózł ją do domu, zamiast pozwolić jej wracać samej, na pewno nic by się nie stało.
- Jest coś jeszcze. – odezwała się Abby.
Chyba nie tylko ja zauważyłem, że głos dziewczyny brzmiał jakoś dziwnie, bo gdy ze zmarszczonym czołem spojrzałem na resztę chłopaków, oni również mieli zdziwienie i niepewność wypisane na twarzy.
- Co masz na myśli? – spytał Niall.
- Niedaleko miejsca, gdzie znaleziono porzuconą torebkę Emilie, właściwie bardzo niedaleko, bo jakieś pięć minut drogi piechotą, policja znalazła ciało jakiegoś mężczyzny. – głos jej się lekko załamał. Odetchnęła, jakby próbując się uspokoić. – Nie wiadomo, czy jedno z drugim ma coś wspólnego, ale policja tego nie wyklucza.
- Że niby ten, kto zabił tamtego gościa, mógł coś zrobić Emilie? – mruknął Harry.
Patrząc na Harry’ego, można było od razu stwierdzić, że nie jest przekonany, co do tego. Zayn również był tego zdania. Ja także nie chciałem w to uwierzyć, ale Emilie jest trochę jak magnes przyciągający problemy, więc czemu kurwa nie?
- Oby nic jej się nie stało. – wymamrotał Conor.
- Co ty nie powiesz. – warknąłem.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Nie spodziewali się mojego wybuchu. Cóż, ja też się tego nie spodziewałem, ale nie mogłem się już dłużej opanować.
- Stary wyluzuj. – wtrącił Harry.
- Wyluzuj? – zaśmiałem się. – Gdyby ten idiota nie pozwolił jej wracać samej po nocy, teraz nie musielibyśmy się zastanawiać, gdzie ona jest i czy w ogóle żyje! – krzyknąłem zrywając się na równe nogi.
Nikt się nie odezwał, a Conor spuścił wzrok, jakby moje słowa dopiero teraz wpędziły go w poczucie winy. Zacisnąłem mocno powieki i pokręciłem głową, czując dziwną pustkę w środku. A co, jeśli to, co przed chwilą powiedziałem, okaże się być prawdą? Na samą myśl o tym, że mogło jej się coś stać, robi mi się niedobrze. Ona na to nie zasłużyła. Emilie to dobra dziewczyna. Czasami trochę szalona, ale dobra. I miła. I zabawna. Nie mogę uwierzyć, że byłem… jestem takim idiotą i ją straciłem.
- Przepraszam. – szepnąłem ponownie siadając.
Tym razem to ja spuściłem wzrok, jednocześnie przeczesując włosy rękoma. Było mi głupio. Okej, byłem wkurzony na niego, ale nie powinienem wyładowywać na nim własnego stresu. To nie fair.
- W porządku. – odparł Conor. – W sumie, masz rację. Mogłem się uprzeć i jej nie puszczać, ale odpuściłem.
- Na pewno nic jej nie jest. – powiedział Harry. – Może wynajęła pokój w jakimś motelu czy coś. Musi być jakieś wytłumaczenie. – brzmiał trochę tak, jakby próbował przekonać samego siebie.
- Policja będzie to wszystko sprawdzać. – odezwała się Abby, która do tej pory milczała. – Mogła na przykład gdzieś wyjechać. Mam nadzieję, że tak właśnie jest i że jej zniknięcie nie ma nic wspólnego z tym morderstwem.
Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach na samą myśl o tym, że Emilie może znajdować się w rękach jakichś morderców. Bóg jeden wie, co mogliby jej zrobić.
* * *
Emilie's POV
- Puść ją. – nagle odezwał się młodszy chłopak.
Powoli rozchyliłam powieki, czując, że dłoń, która błądziła w górę i w dół mojego uda, nagle zniknęła. Chociaż wiedziałam, że to wcale nie jest koniec, mój oddech trochę się uspokoił, a oczy nie były już pełne łez. Przestałam się nawet szarpać, by móc lepiej zobaczyć i usłyszeć, co wydarzy się dalej.
Mężczyzna, który obłapiał mnie chwilę temu, odwrócił głowę i spojrzał na swojego starszego kolegę. Ten uśmiechnął się krzywo i ledwo zauważalnie skinął głową. Nawet nie zdążyłam mrugnąć, gdy ten niespodziewanie uderzył swojego młodszego towarzysza z pięści prosto w nos. Chłopak zachwiał się na nogach, chwytając ręką za bolące miejsce. Patrzyłam na to wszystko szeroko otwartymi oczami, czując, jak znowu budzi się we mnie lęk. Jeszcze większy, niż parę sekund temu.
- Chyba powinieneś pójść na górę i coś z tym zrobić. – zaśmiał się mężczyzna. – Trochę krwawisz.
Pisnęłam i szarpnęłam za więzy, kiedy dłoń drugiego mężczyzny, nagle znowu znalazła się pod moją sukienką. Raz jeszcze pociągnęłam za sznury, które krępowały mi dłonie i spróbowałam podciągnąć się do góry, by uciec od niechcianego dotyku mężczyzny. Niestety nie wyszło mi to tak, jak planowałam, bo już po paru sekundach zostałam pociągnięta z powrotem w dół. Zamiast ucieczki, zyskałam tylko głębokie rozcięcia na nadgarstkach, z których w niedługim czasie zacznie sączyć się krew.
Jęknęłam i zaczęłam cicho szlochać, gdy duże, męskie dłonie wśliznęły się głębiej pod moją sukienkę i zatrzymały się na biodrach. Zacisnęłam mocno powieki, z trudem łapiąc oddech, kiedy do moich uszu dotarł dźwięk rozdzieranego materiału. Parę chwil później zarejestrowałam również, jak moja podarta bielizna ląduje gdzieś z tyłu.
Natychmiast otworzyłam oczy, kiedy mężczyzna rozchylił moje nogi, jednocześnie podciągając fałdy sukienki do góry. Wciąż przytrzymując mnie jedną ręką we wręcz żelaznym uścisku, odciął guzik swoich spodni i rozsunął zamek. Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle i spojrzałam w górę, wprost na młodego chłopaka, który powoli szedł do tyłu, patrząc na całą scenę z niedowierzaniem. Kiedy jego spojrzenie zatrzymało się na mnie, jęknęłam cicho, niemo błagając go, by mi pomógł. Niestety, nawet gdyby chciał mi pomóc, nie mógł zrobić zbyt wiele.
- No to teraz trochę się zabawimy, kochanie.
Pisnęłam i gwałtownym ruchem wyszarpnęłam jedną nogę i niewiele myśląc na oślep kopnęłam mężczyznę, w duchu ciesząc się, że ubrałam dość ciężkie buty. Niestety moja radość nie trwała zbyt długo, bo wkurzony mężczyzna parę sekund później uderzył mnie z całej siły w twarz, aż głowa obróciła mi się w drugą stronę.
Niezdarnie poruszyłam palcami u rąk i zaszlochałam cicho, czując się już zupełnie pokonana, gdy mężczyzna po raz kolejny rozchylił moje nogi, a następnie z obrzydliwym uśmiechem na ustach, wszedł we mnie szybko i brutalnie, niczym zwierzę, jednocześnie wydając z siebie jęk.
Gdyby nie taśma, która wciąż uparcie zaklejała mi usta, w tej chwili to pomieszczeniu rozniósłby się mój krzyk bólu. Zamiast tego, wydobył się ze mnie tylko niewyraźny dźwięk przypominający szept, pomieszany ze szlochem.
Płakałam, szarpałam się i wciąż nieudolnie próbowałam krzyczeć, gdy mężczyzna wchodził we mnie raz za razem, mamrotając pod nosem wulgarne słowa, o tym, jaka jestem ciasna i jak on i jego koledzy będą mnie pieprzyć do nieprzytomności. Czułam się jeszcze gorzej. To było dla mnie zbyt wiele. Mogłam myśleć jedynie o bólu i upokorzeniu, jakie mi zadawał. A także o śmierci. Marzyłam tylko o tym, by umrzeć, nie ważne jak, byle tylko to wszystko się skończyło
* * *
Louis POV
- Kochanie uspokój się.
Eleanor stanęła za kanapą, na której siedziałem i objęła mnie rękoma wokół szyi, przytulając swój policzek do mojego. Zamknąłem oczy i przytuliłem się do niej, mając nadzieję, że jej bliskość pomoże mi się, chociaż trochę uspokoić. Niestety czułem, że to nie tego mi teraz potrzeba.
- Nie mogę. – przyznałem cicho.
Powoli rozchyliłem powieki i spojrzałem na pustą ścianę, jakby czekała tam na mnie odpowiedź, co do obecnego miejsca pobytu Emilie. Pomimo naszej kłótni, naprawdę się o nią martwiłem. Nie będę mógł spać spokojnie, dopóki nie będzie znowu bezpieczna we własnym domu.
- Może będę umiała ci jakoś pomóc. – wymruczała do mojego ucha.
Zdjęła dłonie z mojej szyi i zsunęła je na moją klatkę piersiową, jednocześnie całując i ssąc moją szyję. Jeszcze rano pewnie by mi się to podobało, ale w tym momencie w głowie miałem tylko Emilie, jakkolwiek to brzmi.
- To naprawdę nie jest odpowiedni moment. – powiedziałem, odsuwając się od niej.
Dziewczyna prychnęła cicho, również się odsuwając. Po chwili stanęła naprzeciwko mnie z rękoma założonymi na piersiach. Patrzyła na mnie z wyrzutem, czego zupełnie nie rozumiem.
- Co? – wymamrotałem.
- Och świetnie. – prychnęła. – Nie dość, że widujemy się teraz rzadko bo ja mam szkołę i prace, a ty próby, to jeszcze zbliża się wasza trasa i na dodatek, jakby tego było mało, ty teraz będziesz wobec mnie oschły i nie będziesz mi w ogóle poświęcał czasu, bo tej małej zachciało się uciekać z domu! – krzyknęła wymachując rękoma. – Myślisz, że jak będziesz się zamartwiać, to Emilie magicznie wróci? Przecież i ona tak nie będzie chciała z tobą rozmawiać, bo ma jakiś problem z tym, że się spotykamy. – parsknęła.
Odwróciłem wzrok i spuściłem głowę, by Eleanor nie zobaczyła grymasu na mojej twarzy. Chociaż wiedziałem, że ma rację, i chociaż to ja sam doprowadziłem do tego, że Emilie mnie teraz nienawidzi, zabolało mnie to. Idiota ze mnie, wiem, ale co na to poradzę?
- Emilie jest dla mnie naprawdę ważna, okej? – powiedziałem po chwili, podnosząc się na równe nogi. – To, że ona nie chce mnie znać, nie oznacza, że przestanę się o nią martwić. Cholera, Emilie gdzieś zniknęła, szuka jej policja, a ty oczekujesz, że po prostu wyluzuję i że zaciągniesz mnie do łóżka? – starałem się nie podnosić głosu, ale nie za bardzo mi się to udało.
Kocham Eleanor… znaczy nie jesteśmy ze sobą zbyt długo, a te słowa mają naprawdę dużo wagę, ale naprawdę mi na niej zależy i cieszę się, że ją mam, jednak wkurza mnie, kiedy jest taka jak teraz. Egoistyczna. Dlaczego tak trudno jej zrozumieć, że boję się o Emilie? Byliśmy przyjaciółmi, a to, co wydarzyło się między nami, niczego nie zmieniło. Zawsze będę się o nią troszczył, czy jej się to podoba czy nie.
- Próbuję ci pomóc, ale ty tego nie widzisz! – krzyknęła. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę sypialni, jednocześnie ściągając bluzkę.- Mam dość. Idę pod prysznic i mam nadzieję, że do mnie dołączysz. – powiedziała, rzucają we mnie swój biustonosz.
Złapałem go chwilę przed tym, jak miał uderzyć w moją twarz. Stałem nieruchomo i ściskając w dłoniach delikatną koronkę, patrzyłem jak dziewczyna znika za drzwiami. Westchnąłem cicho i opadłem z powrotem na kanapę, odkładając trzymaną odzież na miejsce obok.
Wiedziałem, że powinienem pójść za nią, bo w przeciwnym razie będzie naprawdę wkurzona, jednak nie miałem na to siły. Poza tym, wiedziałem, jak to się skończy, a to na serio nie był odpowiedni moment. Nie, dopóki Emilie nie będzie znowu bezpieczna w swoim domu.
_____________________________________________
Błagam, nie zabijcie mnie. Wiem, że rozdział jest zdecydowanie za krótki, ale nic na to nie poradzę. Taki już musi być, bo nie mogłam dorzucić kolejnej sceny, bo to byłoby za wcześnie.
Ale hej! Louis jednak ma jakieś ludzkie odruchy! Nie mogłam już dłużej robić z niego jakiegoś potwora, tak więc...
Chciałabym podziękować cudownej @OlcirekLove1D za nowy szablon na blogu. Nie wiem, czy to czytasz, ale wiedz, że cię kocham <3
Oprócz tego miałabym małą prośbę. Chciałabym, żeby każdy kto przeczytał dzisiejszy rozdział zostawił po sobie ślad w komentarzu. Byłabym naprawdę wdzięczna. Chcę wiedzieć, ilu was tutaj jest i czyta te głupoty.
Na razie tyle ode mnie.
Pozdrawiam, buziaczki xxx
super ;)
OdpowiedzUsuńBiedna emili :( super rozdzial, czekam na next
OdpowiedzUsuńMasz racje mówiąc o długości rozdziału ;< ale oczywiście cieszę się, że w ogóle jest i już nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńUczucia Louisa- od zawsze wiedziałam, że je ma, ale fajnie, jak można przeczytać coś z jego perspektywy.
Emilie- no cóż, jej sytuacja jest jaka jest, ale mam nadzieję, że za niedługo się to zmieni. Muszą ją znaleźć!
Szablon- nowy jest świetny. Miałam jednak sentyment do tego starego, ale cóż, wszystko się kiedyś zmienia ;)
Wow, to chyba mój najbardziej uporządkowany komentarz w życiu :D
Życzę weny i czekam na nowy rozdział.
Też lubiłam tamten stary szablon, ale już miałam dość tej szarości i pomyślałam, że najwyższy czas coś zmienić ;)
UsuńO moj boze. Ja chce wiecej. Ofmckkdmckdmdhbdc!!! Cudownyyyy!!!!! <3 jezuuu, jak oni moga ja tak gwalcic bleeh... Brzydze sie tamtumi kutasami -,- jejkuus, niech oni ja szybko znajda! :))))
OdpowiedzUsuń@luvmyniallers
asdfghjkl *o* GENIALNE! ja chce next :C <3
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga next
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next xx
OdpowiedzUsuńja chce juz zeby louis dowiedzial sie o ciazy i zeby ona wrocila do domu :c
OdpowiedzUsuńrozdzial super, czekam na nastepny :)
spokojnie, Emilie wróci do domu w następnym rozdziale (tak jakby)
Usuń<3
OdpowiedzUsuńja czytam! a rozdział GENIALNY jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 Piękny szablon ^^ Nie wiem czy zmieniałaś, czy ja po prostu już nie pamiętam, ale odwiedziłam dzisiaj zakładkę Bohaterowie i zakochałam się *-* Lucy jako Emily i Ashley jako Abby i do tego oba gify z PLL ♥ Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Weny :)
OdpowiedzUsuńWcześniej były inne zdjęcia, ale ci sami bohaterowie ;)
UsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next
/Al Cia ^^
Brak mi słów *__*
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <3 Dawaj następny :D
OdpowiedzUsuńAa cudowny.<333
OdpowiedzUsuńKiedy nstp.? :-)
Chyba w weekend ;)
UsuńZgodnie z prośbą zostawiam komentarz po przeczytaniu. Na Twojego bloga trafiłam niedawno, ale już nadrobiłam zaległości i przeczytałam wszystko, czego oczywiście nie żałuję :) Cieszy mnie jak widzę takie fanfiki na poziomie, bez błędów ortograficznych i okropnej tandety. Wciągnęłam się, dawaj dalsze części <3
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam również do mnie, będzie mi bardzo miło jak wpadniesz :) Buziaki xxx
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/