Niestety
nieproszenie w mojej głowie ciągle pojawiało się wspomnienie wydarzeń z przed
dwóch tygodni, po tym całym koncercie One Direction.
Cholera
jasna! Czy wtedy ja naprawdę zawarłam pewnego rodzaju rozejm z tamtym
chłopakiem? Oh tak nie może być! Nasze dwa światy nigdy nie powinny się ze sobą
spotkać. To jest wręcz nienaturalne!
Na
mojej twarzy mimowolnie zakwitł szeroki uśmiech, kiedy przypomniałam sobie jak
Abby naskoczyła na mnie po tym jak wyszła ze spotkania ze swoimi idolami. To
było do niej nie podobne, zważywszy na fakt, że zawsze jest taka skryta i
nieśmiała, nawet przy mnie, a przecież jesteśmy przyjaciółkami.
-
Możesz mi do jasnej Anielki wytłumaczyć co to było to przed chwilą!? Dlaczego
uciekłaś? Rozumiem, że ich nie znosisz, ale obiecałaś mi! Dobrze wiesz jak
bardzo się stresowałam!
-
Po prostu nie chciałam z nimi gadać, a oni byli upierdliwi, Do tego ten idiota
zboczeniec mnie dotknął. – wzdrygnęłam się wykorzystując przy tym mój kiepski
talent aktorski.
-
Dobra, załóżmy że ci wybaczyłam. – burknęła. – Co się wydarzyło, kiedy
Tomlinson pobiegł za tobą? – spytała unosząc brew.
Louis
ma na nazwisko Tomlinson? Trochę dziwne, ale właściwie jak się nad tym głębiej
zastanowić, to jest ono lepsze niż Fitzroy.
-
Nic się nie wydarzyło. – mruknęłam składając mój rozwalony telefon. – Spytał
czy wszystko w porządku, a ja z wymuszoną grzecznością powiedziałam, że tak.
-
Co się stało z twoim BlackBerry? – spytała wskazując brodą na urządzenie, które
trzymałam w dłoniach.
-
Potknęłam się w progu. – zaśmiałam się cicho.
-
Oj Emilie! Tylko ty masz takiego pecha. – blondynka również się zaśmiała i
przytuliła mnie mocno.
Pokręciłam
głową mimowolnie marszcząc czoło. Źle się czułam z tym, że musiałam okłamać
przyjaciółkę, ale nie mogłam jej powiedzieć o tym, że zawarłam ”rozejm” z
Louis’em. Wtedy musiałabym jej również powiedzieć o wizycie w MSC jego i
Zayn’a, o pomocy z samochodem oraz o akcji w klubie. Nie wiem jak zareagowałaby
na to wszystko, zważywszy na fakt, że przecież za nimi nie przepadam. Ja
również uważam, że to dziwne, ale co mogę z tym zrobić? Przecież nie wpadam na
nich specjalnie.
Zamknęłam
szybko podręcznik i rzuciłam go na podłogę. Straciłam chęć do nauki. Kogo ja
oszukuje? W ogóle nie chciało mi się uczyć. Najwyżej obleję. Rozłożyłam się
wygodnie na łóżku, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się dźwiękami muzyki. Uwielbiam Debussy’ego, jest fantastyczny.
Nagle ktoś
ściągnął mi słuchawki z uszu, czym kompletnie mnie zaskoczył. Zamrugałam
kilkakrotnie i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego Hunter’a. Ponownie
zamrugałam, a następnie z piskiem gwałtownie zerwałam się z łóżka i przytuliłam
go z całej siły, na co chłopak zaczął chichotać.
- Idiota. –
burknęłam odsuwając się od niego. – Miałeś wrócić jutro.
- No tak, ale
udało mi się załatwić wcześniejszy lot i jestem dzisiaj. Nie cieszysz się? –
spytał udając obrażonego.
- Przed
chwilą cię przytuliłam. Czego jeszcze chcesz? – pokazałam mu język, a on zrobił
to samo.
Z powrotem
położyłam się na łóżku, a braciszek położył się obok mnie wzdychając ciężko. Przytuliłam
się do niego, a on objął mnie delikatnie w talii. Jak zawsze poczułam się przy
nim niesamowicie bezpiecznie.
Po chwili
zorientowałam się, że Hunter jest strasznie spięty, jakby coś go dręczyło. Zerknęłam
na niego i zobaczyłam jak zaciska mocno zęby, jakby się nad czymś głęboko
zastanawiał. Trochę mnie to zdziwiło.
- Hunter,
wszystko w porządku? – spytałam wciąż mu się przyglądając.
Brunet
spojrzał na mnie nic nie mówiąc, a po chwili zrobił coś, czym całkowicie mnie
zaskoczył. Mianowicie.. pocałował mnie! I to nie w policzek, jak brat siostrę,
ale w usta jak chłopak swoją dziewczynę. Właściwie bardziej niż zaskoczona
byłam przestraszona. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Odepchnęłam
go od siebie i automatycznie uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek, przez co
po pokoju rozniósł się charakterystyczny plask. Chłopak wyglądał na
przestraszonego, zaskoczonego i speszonego. I dobrze, bo powinien być po tym co
zrobił.
- Co to miało
być? – warknęłam wycierając usta.
- Ja..
cholera przepraszam.. nie chciałem. Ja.. – jąkał się.
Nie mogłam go
słuchać. W tym momencie czułam się co najmniej dziwne w jego obecności. Miałam
w głowie totalny mętlik.
- Wyjdź. –
powiedziałam wstając z łóżka.
- Emilie
przepraszam, to nie tak.. – zaczął.
- Hunter
wyjdź! – podniosłam głos, otwierając mu drzwi.
Chłopak
spojrzał na mnie smutno, ale i tak zrobił to o co go poprosiłam. Zatrzasnęłam
za nim drzwi i oparłam się o nie. Stałam tak przez chwilę, aż poczułam jak cały
obiad podchodzi mi do gardła. Szybko pobiegłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam
wszystko co dzisiaj zjadłam.
* * *
Ziewając
głośno, siedziałam przy stole w kuchni i grzebałam łyżką w płatkach, które
chwilę wcześniej postawiła przede mną pani Maria. Kobieta z wyraźną niechęcią
patrzyła na moje podarte czarne spodnie, glany, T-shirt z nadrukiem Guns N’ Roses oraz trochę pogniecionądżinsową koszulę. Chyba woli jak noszę grzeczne sukienki.
- Zrobiłabyś
coś z tą koszulą. Ludzie pomyślą, że nie masz w domu żelazka. – burknęła z
dezaprobatą.
- Mam gdzieś
co sobie pomyślą. – wymamrotałam uderzając głową o stół.
Byłam tak
potwornie zmęczona. Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka, przez to co się wczoraj
stało, a gdy w końcu udało mi się zapaść w płytki sen, budzik zaczął wydzierać
się na pół domu. Miałam ogromną ochotę wyrzucić go przez okno, nawet wcześniej
go nie otwierając. Dzisiaj wszystko miałam gdzieś.
Najbardziej
dobijająca była świadomość, że dzisiaj po szkole muszę iść jeszcze do pracy.
Jak nigdy, cholernie nie miałam na to ochoty. Ogólnie lubię tą robotę, bo
dzięki niej mam trochę swojej kasy, ale czasami mam naprawdę dość. Gdyby była
ze mną Abby, jakoś bym przetrwała, ale ona ma dzisiaj te całe lekcje i
zobaczymy się dopiero jutro i to jak na ironię w pracy.
- Coś ty dziewczyno
robiła przez całą noc? – spytała Maria siadając obok mnie przy stole.
Uniosłam
głowę, chcąc coś odpowiedzieć, ale w tym momencie do kuchni wszedł Hunter. Na
jego widok w mojej głowie pojawił się obraz wczorajszego wieczoru.
Automatycznie żółć podeszła mi do gardła.
- Muszę iść,
spóźnię się do szkoły. – mruknęłam zrywając się z krzesła.
Zwinęłam z
podłogi szkolną torbę i szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia. Gdybym
została w domu choć minutę dłużej, mogłabym zrobić coś głupiego.
- Masz
przecież jeszcze godzinę! – krzyknęła za mną Maria, ale ją zignorowałam.
* * *
Przestraszona
podskoczyłam gwałtownie na krześle, kiedy nauczyciel uderzył mocno wskaźnikiem
o moją ławkę. W uszach mi dzwoniło od dźwięku jaki wydał drewniany kijek w
zetknięciu z drewnianym blatem. Nieprzyjemne uczucie.
Pan Grey
spojrzał na mnie surowo i wrócił pod tablicę, wznawiając tłumaczenie
dzisiejszego tematu. Nie znoszę lekcji angielskiego z tym facetem. Wyraz jego
twarzy jest co najmniej przerażający.
Zamrugałam
kilkakrotnie, jednocześnie zakrywając usta, by zdusić jakoś ziewnięcie, ale
kiepsko mi to wychodziło. Byłam tak potwornie śpiąca, że nawet nie zauważyłam,
kiedy zasnęłam. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ten idiota mnie nie obudził!
- Emilie? Co
jest? Nie spałaś w nocy czy jak? – szepnęła Abby.
- Później ci
wyjaśnię. – mruknęłam nawet na nią nie patrząc.
Chryste! Co
ja mam jej powiedzieć? Że Hunter mnie wczoraj pocałował, a ja nie wiem co mam
teraz robić? Jak mam się teraz przy nim zachowywać? Czemu ten palant to zrobił?
Jesteśmy rodzeństwem na miłość Boską!
Wiem, że w
końcu będę musiała z nim o tym porozmawiać, bo nie mogę przez cały czas go
unikać, gdyż pani Maria od razu to zauważy, ale boję się tego. Tak, tak. Ja
Emilie Fitzroy boję się! Jak to dziwnie brzmi. Właściwie, to nie tyle boję się
tej rozmowy, co odpowiedzi Hunter’a. Nie wiem, czego mogę się spodziewać i to
mnie przeraża. Cóż, jak na razie muszę przetrwać przesłuchanie mojej
przyjaciółki. Boże dopomóż!
* * *
- Dobra, a
teraz puść farbę. – burknęła Abby, kiedy siadałyśmy przy naszym stoliku na
stołówce. – Co się stało? Jestem pewna w stu procentach, że nie spałaś całą
noc, bo wyglądasz koszmarnie. Gadaj! – warknęła, a następnie wgryzła się w
jabłko.
Zmarszczyłam
czoło, patrząc na blondynkę, która nie spuszczała ze mnie wzroku. Jej mina
świadczyła, że jest zdeterminowana i że teraz nie odpuści. Kiedy Abb odłożyła
jabłko i wzięła butelkę z colą, mimowolnie uśmiechnęłam się półgębkiem.
- Hunter mnie
wczoraj pocałował. – powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
Dziewczyna
zakrztusiła się napojem, który miała w ustach. Po chwili zaczęła kaszleć, a z
jej oczu pociekły łzy. Przygryzłam mocno wargę, czekając aż w końcu się
ogarnie. Sama chciała, żebym jej powiedziała co się stało.
- Co ty
pierdzielisz!? – spytała wciąż pokaszlując.
- To co
słyszałaś. – burknęłam. – Wrócił wczoraj z Nowego Jorku. Siedzieliśmy u mnie,
gadaliśmy o jakichś bzdetach i BAM! Zaczęłam na niego wrzeszczeć, aż w efekcie
końcowym wywaliłam go ze swojego pokoju. Nie spałam całą noc, zastanawiając się
jak mam się teraz przy nim zachowywać. Kompletnie nie wiem co mam robić. Hunter
jest dla mnie jak brat, mimo że nie łączą nas więzy krwi. Jest dla mnie ważny,
ale choćby nie wiem co, nie potrafiłabym z nim być. To byłoby niestosowne. –
westchnęłam przeciągle.
- Nieźle. –
gwizdnęła Abby. – Co mu strzeliło do głowy? Gadałaś z nim o tym? – spytała
wycierając chusteczką stolik.
- Nie. Nawet
nie wiem jak miałabym zacząć tą rozmowę. – mruknęłam bawiąc się butelką z wodą.
– Dobra, nie chcę o tym gadać. Mam cały dzień na zastanowienie się nad tym.
Będę miała co robić w pracy. – powiedziałam z niechęcią.
- Hej! Ale
przynajmniej jutro mamy wolne. – Abby nie traciła dobrego humoru.
- Nie
wymądrzaj się. - pokazałam jej język. - Wolałabym iść na lekcję skrzypiec niż
wysłuchiwać narzekań Joe. – wykrzywiłam się na samą myśl o tym.
- Myślę, że
przesadzasz. – mruknęła dziewczyna ponownie wgryzając się w jabłko. – Umiesz wszystko
na test z historii?
Zgromiłam ją
wzrokiem, a ona w odpowiedzi podniosła ręce w geście obronnym, jednocześnie
wzruszając ramionami. Uśmiechnęłam się szeroko na ten widok. Mimo, iż w tym
momencie moja sytuacja jest naprawdę gówniana, Abby jak zwykle potrafi odwrócić
moją uwagę.
* * *
Cholera
jasna! Dlaczego ja jeszcze pracuję w tej durnej knajpce? A no tak, bo
potrzebuję pieniędzy, a nigdzie indziej nie chcieli zatrudnić „kryminalistki”.
Boże, widzisz i nie grzmisz!
Na szczęście
było już po dwudziestej i w końcu mogłam zamknąć knajpkę. Założyłam słuchawki,
włączyłam ROOM 94 Tonight, wzięłam
miotłę i tańcząc z nią, a także śpiewając do niej jak do mikrofonu, zaczęłam
zamiatać podłogę. Joe chybaby mnie zabił, gdyby mnie teraz zobaczył. Co ja gadam! On prawie zawsze jest na mnie
wściekły i ma ochotę mnie zabić.
Zrobiłam
zgrabny obrót, tak że zatrzymałam się twarzą do drzwi wejściowych. Otworzyłam
oczy uśmiechając się do siebie jak przygłup, jednak uśmiech zamarł mi na
ustach, kiedy zobaczyłam siedzącego na jednym ze stolików Louis’a. Chłopak
wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem, wymachując przy tym nogami jak małe
dziecko.
Niechętnie
oparłam miotłę o ścianę i ściągnęłam słuchawki z uszu. O kurczaczek! Co on tu
robi? Zmrużyłam podejrzliwie oczy i podeszłam do szatyna.
- Cześć! –
powiedział wesoło.
- Cześć. –
odparłam niepewnie. – Co ty tutaj robisz? – spytałam nie mogąc się powstrzymać.
- Chłopcy poszli
do klubu się zabawić, a ja po ostatniej akcji jakoś nie bardzo miałem ochotę.
Jako, że strasznie się nudziłem w domu, postanowiłem się przejść i wylądowałem
tutaj. – mruknął wzruszając ramionami. – Fajnie tańczyłaś. – zaśmiał się.
- Spadaj! –
burknęłam.
Odwróciłam
się do niego plecami, żeby na niego nie patrzeć. Na jego widok od razu
przypomniał mi się ich koncert. Wzięłam miotłę i odniosłam ją na zaplecze, a
następnie zgarnęłam czystą szmatkę i zaczęłam wycierać blaty stołów. Przez cały
czas czułam na sobie spojrzenie chłopaka, co przyznam było nieco krępujące.
- Od kiedy
pracujesz dla Joe? Przychodzimy często do MSC z chłopakami i chyba nigdy cię
nie widziałem. – bardziej stwierdził niż spytał.
- Dlaczego
cię to interesuje? – warknęłam. – Słuchaj. Może i po koncercie zawarliśmy coś w
rodzaju rozejmu, ale to nic nie zmienia. Nie chcę mieć z wami nic do czynienia.
Nie chcę się z wami przyjaźnić.
- Dlaczego
tak bardzo nasz nie lubisz? – zdziwił się.
Stanęłam przy stoliku na którym siedział
chłopak i spojrzałam na niego wymownie. Louis grzecznie zeskoczył na podłogę,
wciąż na mnie patrząc. Powoli i dokładnie wytarłam blat i dopiero wtedy
odwróciłam się twarzą do chłopaka.
- Nie
przepadam za napuszonymi, zadufanymi w sobie, głupimi gwiazdkami popu, którymi
z tego co wiem, wy jesteście. – powiedziałam uśmiechając się do niego słodko.
- Wcale nie
jesteśmy zadufanymi w sobie gwiazdami! – obruszył się Louis. – Może, gdybyś
lepiej nas poznała, zmieniłabyś zdanie na nasz temat.
- Dzięki, ale
nie. Nie chcę was poznawać. Wystarczy mi to co wiem.
- Daj nam
szansę. – mruknął patrząc mi w oczy.
- Po co? –
spytałam. – Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? Człowieku! Zrozum, że nie
każdy na tym zasranym świecie musi was lubić. – burknęłam poirytowana.
Chłopak zamyślił
się, a po chwili zaczął się przechadzać po knajpce jak gdyby nigdy nic.
Wywróciłam oczami i wróciłam do wycierania stolików. Właśnie tych kilka stołów
dzieli mnie od zasłużonego weekendu. I poważnej rozmowy z braciszkiem.
Odwróciłam
się na pięcie, kiedy moich uszu doszedł jakiś dziwny dźwięk. Zmarszczyłam brwi,
kiedy zobaczyłam, że Louis wziął miotłę i zaczął zamiatać podłogę. Po chwili
jednak wzruszyłam ramionami i powróciłam do przerwanego zajęcia.
- Wiem! –
krzyknął nagle Tomlinson, przez co podskoczyłam jak poparzona i upuściłam
ściereczkę. Zmierzyłam chłopaka morderczym spojrzeniem, na co on uśmiechnął się
szeroko. – Przepraszam. A wracając. Mam taki pomysł.. Daj mi jeden cały dzień,
abym pokazał ci, że wcale nie jesteśmy tacy jak ci się wydaje. No przynajmniej,
że ja taki nie jestem.
- Proponujesz
mi randkę? – spytałam ironicznie.
Prychnął na
co ja odpowiedziałam śmiechem. Jeszcze tego mi brakowało do szczęścia.
- Słuchaj.. –
zaczął, opierając się o miotłę. - Chcę ci po prostu pokazać, że mylisz się co
do nas. Jeżeli po jutrzejszym dniu, nie zmienisz zdania, odczepię się od ciebie
raz na zawsze i dopilnuję, żebyś nigdy więcej nie zobaczyła ani mnie, ani
reszty zespołu.
- Żartujesz
sobie? Moja przyjaciółka jest waszą fanką. Gada o was dwadzieścia cztery na
dobę, nawet przez sen. W kółko słucha waszych piosenek. Ma cały pokój oblepiony
waszymi plakatami. Boże! Ona ma nawet poduszkę z Niall’em! Tak, na pewno nigdy
więcej was nie zobaczę. – powiedziałam rzucając ścierkę pod ladę.
- No to co ci
szkodzi? – uniósł brew.
Zmierzyłam go
bacznym spojrzeniem od stóp do głowy. Uśmiechnęłam się w duchu, na widok jego
poczochranych czekoladowych włosów, niebieskich roześmianych oczu i chłopięcego
uśmiechu. Nie powinnam tego robić i bardzo dobrze o tym wiem, ale jakby nie
patrzeć to właściwie co mi szkodzi? W sumie i tak nie mam żadnych planów na
jutrzejszy dzień, oprócz spania do późna.
- Jeśli się
zgodzę, to zostawisz mnie później w spokoju? – spytałam, by się upewnić.
Louis skinął
głową obserwując mnie uważnie, niepewny mojej reakcji. Wzięłam głęboki wdech,
nadymając policzki jak chomik i po kilku sekundach powoli wypuściłam powietrze
z płuc.
- Dobra.
Niech ci będzie. – mruknęłam w końcu, a chłopak uśmiechnął się triumfalnie. –
Jeden dzień. – powiedziałam ostrzegawczo.
- Zgoda. –
zaśmiał się z mojej miny.
Ponownie
wzięłam głęboki wdech. Mam tylko nadzieję, że nie będę żałować swojej decyzji.
____________________________
No i mamy kolejny rozdział. Całkiem długi wyszedł co bardzo mnie cieszy ;)
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
PS. Zapraszam na bloga http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/ dla nie fanów tematyki 1D.
Pozdrawiam!
@Twinkleineye
Wspaniały rozdział. Nie mg się doczekać wyprawy Lou i Emilie oraz rozmowy z Hunter'em. Dodawaj szybko nn! Pozdrawiam i życzę weny, @hideanemptyface
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, czekam na następny! ;*
OdpowiedzUsuńeey, chcę już ten dzień spotkania Em i Lou no, hehe. Rozdział jest bosski. I WANT NEXT.
OdpowiedzUsuńMożesz mnie informować o nowych rozdziałach na tt? - > @needLiamhug. :)
Z góry dzięki, pozdrawiam . xx
na początku chcę przeprosić że mnie tyle tu nie było, tzn nie komentowałam. Owszem, czytałam ale czasem po prostu nie miałam wystarczająco czasu żeby zalogować się na bloggera itp. Za to przepraszam. Nie myśl, że opuściłam tego bloga.
OdpowiedzUsuńPostać Em bardzo mi się podoba, i fajne jest to że ona ma taki nieugięty charakter, czuję jednak że to się zmieni i zakocha się w Lou.
Tak szczerze to nie lubię 1D , inny rodzaj muzyki, ale czytając tego typu blogi na to nie zwracam. Traktuję ich jak zwykłych bohaterów. ;)
Podsumowując : ROZDZIAŁ PRZYPADŁ MI DO GUSTU.
WIĘC CZEKAM NA NEXT ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
pozdrówka ;*