poniedziałek, 24 lutego 2014

22. Kocham cię. Szkoda, że ty nigdy się o tym nie dowiesz.

- Nie mogę uwierzyć, że moi rodzice wymyślili sobie odwiedziny u ciotki akurat na ten weekend! – burknęła Abby wciskając do małej torby swoje rzeczy.
Siedziałam na środku jej łóżka i drapiąc Benjamina po główce, przyglądałam się jej poczynaniom. Już od dobrej godziny chodziła po pokoju w tę i z powrotem, pakując najpotrzebniejsze ubrania, jednocześnie wciąż mamrocząc pod nosem, jacy to jej rodzice są bezmyślni i tym podobne.
Abby była wściekła, bo chłopcy organizowali dzisiaj w swoim domu imprezę, którą właściwie planowali już od początku wakacji. Niestety wczoraj jej rodzice postanowili, że ten weekend spędzą u siostry pani Blacke, kilka godziny drogi stąd. Wrócić mieli dopiero w poniedziałek, późnym wieczorem.
Z jednej strony, jej złość trochę mnie śmieszyła, ale z drugiej, wiedziałam, że miała ogromną nadzieję, że dzisiejszej nocy między nią i Niall’em dojdzie w końcu do ich pierwszego pocałunku. Była tym naprawdę podekscytowana, ale jej rodzie jak zawsze mają fantastyczne wyczucie czasu.
- Sprzedam ci wszystkie szczegóły. – mruknęłam.
- Ja nie chcę szczegółów! – tupnęła nogą. – Chcę tam być i chcę w końcu pocałować się z Niall’em! Mam dość ciągłego wysyłania słodkich wiadomości i trzymania za ręce! Dlaczego moi rodzice muszą mi utrudniać życie? Nie jestem już małą dziewczynką!
- Abby nie nakręcaj się tak. – zaśmiałam się. – Uwierz mi, taka impreza nie jest dobra, jeżeli chodzi o pierwsze pocałunki. Zapach wymiocin i alkoholu zniszczą całą romantyczną chwilę. – burknęłam i wzdrygnęłam się lekko na samą myśl, - Poza tym, nie uważasz, że lepiej by było, gdyby to wyszło spontanicznie? Na przykład podczas jakiegoś spaceru czy pikniku? Planowane akcje wcale nie są fajne.
- Chyba masz rację. – westchnęła. – Po prostu, wciąż czuję się z tym wszystkim tak niepewnie. Ten jeden pocałunek może zmienić wszystko.
Wstałam z łóżka, wcześniej odsuwając Benjamina na bok i podeszłam do przyjaciółki. Abby patrzyła na mnie wielkimi, przestraszonymi oczami dziecka.
- Jeżeli jest wam pisane być razem, to tak będzie i żaden wyjazd do durnej ciotki tego nie zmieni. – powiedziałam, uśmiechając się do niej pocieszająco.
Odpowiedziała mi nieśmiałym uśmiechem i pokiwała lekko głową. Bez słowa przytuliłam ją mocno, chcąc dodać jej odrobinę otuchy.
- Będziesz pilnować, żeby nie zarywał do innych dziewczyn? – spytała.
Zachichotałam pod nosem na jej słowa.
- Masz to jak w banku. – zapewniłam ją.

* * *
Stałam w łazience przed lustrem i z powątpieniem przyglądałam się moim spranym, obcisłym dżinsom, szarej luźnej koszulce bez rękawów z czarnym krzyżem na środku i starym trampkom. W ogóle nie wiedziałam, jak mam się ubrać na tą całą imprezę. Poza tym, nie miałam nawet nastroju na zabawę. Najchętniej spędziłabym ten wieczór w domu przed telewizorem, objadając się słodyczami, od których tylko rośnie mi tyłek.
Niestety mogłam o tym tylko pomarzyć. Już obiecałam chłopakom, że wpadnę. A właściwie miałam jakiś wybór? Znając tych wariatów, gdybym się nie zgodziła, oni pewnie i tak by po mnie przyjechali i siłą zabrali na tą imprezę.
Właśnie związywałam włosy w koński ogon, gdy do mojego pokoju, jak gdyby nigdy nic wszedł Louis, cicho zatrzaskując za sobą drzwi. Kątem oka widziałam, jak kładzie się na moim łóżku i bierze do ręki książkę, którą zostawiłam na szafce nocnej. Był to zniszczony już egzemplarz Dumy i uprzedzenia. Maria dała mi go już jakiś czas temu, ale dopiero teraz znalazłam trochę czasu, żeby ją przeczytać.
- Dlaczego to czytasz? – spytał. – Kiepskie romansidło. – burknął.
Wyszłam z łazienki i stanęłam na środku pokoju, jednocześnie rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu mojej komórki.
- A dlaczego ty zawsze musisz zachowywać się jak dupek? – spytałam, nawet na niego nie patrząc.
Chłopak zachichotał pod nosem, ale nic nie powiedział. Zaczęłam chodzić po pokoju i przerzucać równe rzeczy z jednego miejsca w drugie, mamrocząc cicho wulgaryzmy, które tylko przyszły mi do głowy. Gdzie do cholery jest mój telefon?
Odwróciłam się w stronę Louis’a, kiedy usłyszałam jakiś szelest. Zacisnęłam zęby, gdy zobaczyłam, że trzyma w ręce moją komórkę. Skąd on u licha wiedział, czego szukam?
Wzięłam ją od niego, sprawdziłam czy nie ma żadnych nowych wiadomości, a następnie wrzuciłam ją do torebki. Podeszłam do szafy, w poszukiwaniu jakiejś bluzy bądź swetra, ale jak na złość, w tym momencie nie mogłam znaleźć nic, co by pasowało.
- Emilie?
Spojrzałam przez ramię na chłopaka. Siedział na brzegu łóżka i przyglądał mi się w zamyśleniu, jednocześnie wyciągając rękę w moją stronę. Podeszłam do niego powoli i nieśmiało chwyciłam jego dłoń. Pociągnął mnie lekko w swoją stronę, co sprawiło, że stałam między jego nogami i patrzyłam na niego z góry.
Zamarłam, gdy chwycił mocniej mój nadgarstek i opuszkiem palca wskazującego zaczął dotykać ledwie już widocznych blizn na mojej ręce, pamiątce po pierwszych dniach w poprawczaku. Jego delikatny dotyk sprawił, że stado motyli zaczęło uprawiać dziką orgię w moim brzuchu. A jeszcze nie tak dawno temu, jego dotyk nie robił na mnie żadnego wrażenia.
Spojrzał na mnie z dołu, smutnymi oczami. Wyraźnie coś go gryzło. Poczułam, że żołądek skręca mi się z bólu na ten widok. Oddałabym wszystko, żeby tylko zobaczyć uśmiech na jego pięknej twarzy.
- Co jest? – spytałam cicho.
- Nie będziesz na mnie zła? – zapytał i spuścił wzrok na moją dłoń, którą wciąż trzymał.
- A mam ku temu jakieś powody? – zaśmiałam się, próbując jakoś rozładować napięcie.
Westchnął cicho i spojrzał na mnie niepewnie.
- Na tej imprezie będzie Eleanor. – wydusił w końcu.
Z trudem przełknęłam ślinę. Zapewne mniej by zabolało, gdyby po prostu przywalił mi pięścią w brzuch. Myślałam, że nie będę już więcej musiała myśleć o tej dziewczynie, a tu proszę. Okazuje się, że poznam ją osobiście.
Nie wiedziałam, co mam na to odpowiedzieć. Ciepło z dłoni Louis’a, które odczuwałam jeszcze chwilę temu momentalnie wyparowało. Zamiast tego odczuwałam przeraźliwy chłód. Z całych sił musiałam się starać, by z moich oczu nie popłynęły łzy.
- W końcu będę mogła ją poznać. – wykrztusiłam i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Przepraszam, że mówię ci o tym dopiero teraz, ale nie wiedziałem, ja zareagujesz. – mruknął.
- W porządku. – zmusiłam się do luźnego tonu.
Delikatnie wyrwałam dłoń z jego uścisku i cofnęłam się o krok. Wzięłam swoją torebkę i przewiesiłam ją przez ramię.
- Idziemy już? – spytałam.
- Tak. Jasne. – Louis uśmiechnął się wyraźnie odprężony.
Szkoda, że nie mogłam powiedzieć tego o sobie. Nie czułam się nawet w najmniejszym stopniu wyluzowana. W tym momencie miałam ochotę leżeć w łóżku i po prostu płakać. Niestety teraz nie było o tym mowy.

* * *
Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie z Louis’em ani słowem. Nie byłam w nastroju do rozmowy. Zamiast tego bawiłam się malutką gwiazdką, która dumnie wisiała na mojej szyi. Ta zwykła błyskotka, wciąż boleśnie przypomniała mi o cudownym dniu, w którym ją dostałam. Oddałabym wszystko, żeby znowu było tak jak wcześniej.
Kiedy przyjechaliśmy, w domu chłopaków było względnie cicho, ale to tylko dlatego, że impreza miała się zacząć dopiero za jakąś godzinę. Byłam z tego zadowolona, bo dzięki temu miałam czas, by popracować nad moim sztucznym uśmiechem.
Byłam pod wrażeniem, gdy zobaczyłam, że wnętrze domu wygląda jak w jakimś wypasionym klubie. Przez moment czułam się jak bohaterka tych głupich opowiadać, które czyta Abby. Tam zawsze imprezy u One Direction to dzikie imprezy pełne alkoholu, półnagich dziewczyn i przystojnych facetów.
Kiedy weszłam do kuchni, uśmiechnęłam się na widok blondyna podjadającego chrupki z miski. Gdy mnie spostrzegł, na jego twarzy również pojawił się uśmiech.
- Cześć Emilie. – podszedł do mnie i uściskał mocno.
- Hej. – zaśmiałam się, kiedy uniósł mnie lekko nad ziemię.
- Fajnie, że wpadłaś.
- Taa. Szkoda, że Abby nie mogła przyjść. – westchnęłam. – Niedawno pojechała, a już za nią tęsknie.
- Ja też. – przyznał cicho chłopak.
- Zależy ci na niej? – spytałam siadając na blacie.
- Tak.- mruknął opierając się o blat tuż obok mnie. - Jest fantastyczna. Taka słodka i niewinna. Do tego jest miła i ma poczucie humoru. Ale i tak najważniejsze jest to, że lubi mnie za to, jaki jestem, a nie za to, kim jestem.
Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa. Wręcz biła od niego szczerość. Chciałabym, żeby ktoś mówił tak o mnie, jak Niall o Abby. Co ja gadam. Chciałabym, żeby to Louis tak powiedział. Chciałabym być dla niego ważna tak bardzo, jak on dla mnie.
Gadaliśmy jeszcze przez chwilę, aż w końcu do kuchni przyszedł uśmiechnięty Harry w towarzystwie Zayn’a. Pomachałam do Mulata, a loczkowi pokazałam środkowy palec, gdy ten uśmiechnął się do mnie znacząco.
- Ile osób będzie na tej imprezie? – spytałam machając nogami jak mała dziewczynka.
- Pewnie około pięćdziesięciu. – powiedział Harry, wyciągając z lodówki butelkę z piwem.
- Myślałam, że więcej. – przyznałam., przyglądając się, jak bierze pierwszy łyk.
- To tylko przykładowa liczba. – wyjaśnił Niall. – Ludzi pewnie będzie więcej.
Skinęłam głową na znak, że rozumiem. Cóż, w takim razie może nie będzie, aż tak źle, jak mi się wcześniej wydawało.

* * *
Po niecałych dwóch godzinach, dom chłopaków pełen był nieznanych mi ludzi. Co jakiś czas zostawałam komuś przedstawiona, jednak imiona wlatywały do mojej głowy jednym uchem, a wylatywały drugim.
Wciąż rozglądałam się wokół, szukając jednej interesującej mnie osoby. Dłonie trzęsły mi się niemiłosiernie, a żołądek skręcał się z bólu. Wiedziałam, że nie wyluzuję, dopóki nie będę miała pewności, że ona jest tutaj albo, że jednak nie przyszła.
- Hej młoda! – nagle obok mnie pojawił się lekko już wstawiony Louis. – Podoba ci się impreza?
- Tak. Jest okej. – uśmiechnęłam się do niego lekko.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, jednak właśnie wtedy obok nas pojawiła się wysoka, piękna dziewczyna. Natychmiast ją poznałam. Choćbym się starała, jej obraz został w mojej pamięci. Eleanor Calder.
- Tu jesteś! – zwróciła się do Louis’a. – Wszędzie cię szukałam!
Z całych sił przygryzłam wargę, widząc jak go obejmuje. Boże święty, co ja sobie wyobrażałam? Ona jest naprawdę śliczna i dobrze prezentuje się przy Louis’ie, a ja? Mała, zbyt niekształtna i do tego z przeszłością kryminalną. Nie mam z nią najmniejszych szans. Prędzej czy później Louis się w niej zakocha, to pewne.
- Eleanor, to jest Emilie. – powiedział chłopak, kiedy uwolnił się z jej uścisku. – Emilie, to jest Eleanor.
- Cześć. – uśmiechnęła się do mnie słodko. – Miło cię w końcu poznać. Louis opowiadał mi o tobie.
Serce zabiło mi mocniej na te słowa. Mówił jej o mnie?
- Nie obrazisz się, jeśli ukradnę ci go na ten wieczór? – spytała zanim ja zdążyłam cokolwiek powiedzieć. – Strasznie się za nim stęskniłam. Rzadko mamy okazję, żeby się spotkać i pogadać.
- Nie, nie obrażę się. – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
- Cudnie! – klasnęła w dłonie. – Chodźmy. – mruknęła i złapała chłopaka za rękę.
Kiedy oddalali się w stronę ogrodu, Louis odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się przepraszająco. Próbowałam również się uśmiechnąć, ale nie dałam rady.
Przełknęłam głośno ślinę i skierowałam się do kanapy, gdzie siedział samotny Niall, z butelką piwa w dłoni. Kiedy usadowiłam się obok niego, jego twarz rozświetlił wesoły uśmiech, który był niczym balsam na moje zbolałe serce.
- Wszystko okej? Jak się bawisz? – spytał.
- Jest okej. – odparłam. – A ty? Czemu siedzisz tutaj zamiast tańczyć? To przecież wasza impreza. – wysiliłam się na uśmiech.
- Wiem, ale jakoś nie mam ochoty. – mruknął.
- Bo nie ma tu Abby? – tym razem mój uśmiech był szczery.
- Chciałbym, żeby tu była. – westchnął i pociągnął łyk z butelki.
- Ja też. – powiedziałam tak cicho, że pewnie nawet mnie nie usłyszał.
Długo siedzieliśmy razem na kanapie, po prostu gadając na różne tematy i obserwując, jak inni się bawią. Żadne z nas nie miało zbyt wielkiej ochoty na zabawę. A ja zwłaszcza, gdy widziałam Louis’a i Eleanor razem.
Była już godzina dwudziesta druga, gdy dosiadł się do nas Harry. Chłopak wyglądał na wkurzonego i zawiedzionego jednocześnie. Po chwili okazało się, że jakaś dziewczyna dała mu kosza i zaczęła tańczyć z innym kolesiem.
Tak więc cała nasza trójka nie miała dzisiaj dobrego dnia. Siedzieliśmy razem na tej durnej kanapie i piliśmy jedno piwo za drugim, w ciszy lecząc zranione serca i dumy.
- Nudzi mi się.– burknęłam. – Bez obrazy, ale myślałam, że impreza u One Direction będzie lepsza.
- Mnie też się nudzi. – przyznał Harry.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, gdy spostrzegł, że go obserwuję. Zmarszczył czoło w niemym pytaniu.
- Idziemy tańczyć? – spytałam.
- Ty, chcesz tańczyć ze mną? – był bardzo zaskoczony, tak samo jak ja i Niall.
- Widzisz, jak już ze mną kiepsko. – zaśmiałam się.
- Dobra chodź. – mruknął w końcu.
Podniósł się na równe nogi, a następnie złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę „parkietu”, gdzie tłum imprezowiczów bujał się w rytmy dyskotekowej muzyki.
Mimo, że zazwyczaj tylko się kłócimy, bardzo szybko złapaliśmy wspólny rytm. Przyznam, że Harry był dobrym tancerzem, chociaż niektóre jego ruchy były naprawdę dziwne. Wciąż śmialiśmy się i żartowaliśmy, ocierając się o siebie i pijąc piwo z butelki, którą Harry wytrzasnął niewiadomo skąd.
- Niall! Chodź tutaj!
Blondas obserwował nas przez ten cały czas, śmiejąc się w niebo głosy. Musieliśmy wyglądać razem naprawdę komicznie. Widziałam, jak chłopak zawahał się na moment, ale w końcu dołączył do nas w tym szaleństwie. A jeszcze chwilę temu myślałam, że ten wieczór to kompletne dno.
Omal nie pękłam ze śmiechu widząc Niall’a i Harry’ego tańczących i śpiewających do Talk Dirty. Właściwie to wszyscy przyglądali się tym wariatom i śmiali się razem z nami. Zayn nawet nagrał filmik z nimi.
- A królami parkietu zostają... Niall i Harry! – krzyknęłam.
Chłopcy krzyknęli radośnie, a następnie podskoczyli i zderzyli się klatami. Ludzie klaskali i skandowali ich imiona, przekrzykując głośną muzykę.
- Niestety zabrakło kasy na korony dla was, ale na szczęście mamy jeszcze wódkę. – powiedziałam machając im przed nosami pełną butelką.
- Dla mnie bomba! – krzyknął Harry i objął mnie ramieniem.
- Ja pasuje. – mruknął Niall. – Obiecałem Abby, że do niej zadzwonię.
Razem z Harry’m zaczęliśmy buczeć niezadowoleni, jednak to nie przekonało blondasa, by został z nami jeszcze trochę. Tak więc sami musieliśmy opróżnić całą butelkę.
- Widzisz tamtą laskę?
Siedzieliśmy na kanapie obok jakiejś całującej się pary i gadaliśmy popijając zrobione przez Harry’ego drinki. Muszę mu przyznać, że ma naprawdę mocną głowę. Po tej ilości alkoholu, którą on już wypił, ja dawno leżałabym pod stołem.
- Co z nią? – spytał lekko bełkotliwie spoglądając we wskazanym przeze mnie kierunku.
- Założę się o stówę, że jej nie wyrwiesz. – wymamrotałam biorąc łyk ze swojej szklanki.
Chłopak zmierzył ją uważnym spojrzeniem, jakby w ten sposób oceniał swoją szansę. Parsknęłam śmiechem na widok skupienia na jego twarzy. Chyba powoli alkohol zaczynał na niego wpływać.
- Stoi. – powiedział w końcu.
- Moment, moment. – pomachałam mu ręką przed twarzą. – Jako dowód masz przynieść jej czerwone majtki.
Spojrzał na mnie i poruszył zabawnie brwiami, co wywołało u mnie atak śmiechu. Ten chłopak jest po prostu nie możliwy. Przybiliśmy jeszcze tak zwanego żółwika i chłopak ruszył na łowy.
Kiedy zostałam sama, od razu mimowolnie zaczęłam rozglądać się po tłumie tańczących i dobrze bawiących się ludzi. Niestety nigdzie nie mogłam znaleźć Louis’a, zupełnie tak, jakby wyparował albo coś.
Zrezygnowana wzięłam swojego drinka i z trudem skierowałam się do kuchni, gdzie na całe szczęście nikogo nie było, a do tego, w tym pomieszczeniu było znacznie ciszej niż w salonie i w ogrodzie. Alkohol nieprzyjemnie szumiał mi w głowie i potrzebowałam trochę odpoczynku od tego zgiełku.
Usadowiłam się niezdarnie na blacie, a następnie wylałam zawartość szklanki do zlewu. Czułam, że wypiłam już zdecydowanie za dużo. Zamiast tego napełniłam szklankę jakimś sokiem, który leżał obok mnie. To na pewno dobrze mi zrobi.
Nagle drzwi otworzyły się i do środka wszedł, albo raczej wtoczył się kompletnie pijany Louis. Zachichotałam, gdy zahaczył stopą o próg i omal nie wylądował twarzą na podłodze, przeklinając przy tym jak szewc. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko i natychmiast do mnie podszedł.
- Tu się schowałaś. – mruknął opierając dłonie po obu stronach mojego ciała. – Szukałem cię, ale gdzieś zniknęłaś.
- Siedziałam cały czas w salonie z chłopakami, nigdzie się nie chowałam. – burknęłam. – To ty byłeś zbyt zajęty Eleanor.
- Jesteś taka słodka, kiedy się złościsz. – wybełkotał i cmoknął mnie w nos.
Zakręciło mi się w głowie od jego bliskości. Tak bardzo chciałam móc go pocałować, wtulić się w niego, po prostu móc być z nim na dobre i na złe. Boże, co się ze mną dzieję? Dlaczego musiałam się w nim zakochać? Dlaczego moje życie zawsze musi się tak potwornie komplikować?
- Nie złoszczę się, tylko stwierdzam fakt. – mruknęłam odpychając go lekko od siebie. – Olałeś mnie dla niej.
- Wiesz, że cię kocham. – burknął i tym razem cmoknął mnie w czoło.
Przymknęłam powieki, rozkoszując się dotykiem jego miękkich ust na skórze oraz brzmieniem słów, które wypowiedział. Oczywiste było, że nie kocha mnie tak, jakbym sobie tego życzyła, ale pomarzyć przecież można.
Chłopak wziął do ręki szklankę, która stała obok mnie, jednak po chwili ta wyśliznęła mu się z dłoni i cała zawartość wylądowała na moim ubraniu. Jęknęłam cicho, automatycznie zeskakując na podłogę, jednocześnie szukając czegoś, by się wytrzeć.
- Cholera. – zaklął chłopak niewyraźnie. – Strasznie cię przepraszam. Niezdara ze mnie. – próbował pomóc mi wytrzeć ogromną plamę. - Kurczę. Ugh. Cholera.
- W porządku. Nic się nie stało. – zaśmiałam się nerwowo.
- Umm. – zamyślił się. – Wiem! Chodź!
Złapał mnie za rękę i wyprowadził z kuchni, zanim zdążyłam zaprotestować. Przepychaliśmy się przez tłum, kierując się na piętro. Serce załomotało mi mocno w piersi, gdy zrozumiałam, że Louis prowadzi mnie do swojej sypialni.
Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju, chłopak zamknął za nami drzwi i od razu rzucił się do szafy, skąd zaczął wyrzucać wszystkie ubrania. Stałam na środku pokoju jak jakaś sierota i nerwowo rozglądałam się po wnętrzu.
 - Proszę.
Podskoczyłam przestraszona, gdy usłyszałam jego głos. Stał przede mną, ściskając w dłoni jedną ze swoich koszulek i wpatrywał się we mnie zamglonym wzrokiem, w którym dało się zauważyć jakieś silne uczucie, którego nie umiałam zidentyfikować. Wzięłam ją od niego nieśmiało, uśmiechając się z wdzięcznością.
Odwróciłam się tyłem do niego, ściągnęłam swoją bluzkę i rzuciłam ją na podłogę. Chciałam jak przebrać się jak najszybciej i wrócić z powrotem na dół. Przebywanie z nim sam na sam źle na mnie działało.
Miałam właśnie wkładać koszulkę, którą dał mi Louis, kiedy niespodziewanie poczułam jego dłonie na biodrach. Wstrzymałam oddech, gdy przyciągnął mnie mocniej do swojej klatki piersiowej i delikatnie zaczął muskać ustami moje ramiona i szyję. Stałam zupełnie nieruchomo, czułam się, jak wrośnięta w podłogę.
- Masz taką miękką, piękną skórę. – szepnął nie odrywając ode mnie ust.
Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę, by powstrzymać jęk, gdy jego dłonie rozpoczęły powolną wędrówkę w dół mojego ciała. Wiedziałam, że powinnam się od niego odsunąć, ale nie mogłam. Albo po prostu nie chciałam.
Nagle to on się odsunął, ale tylko po to, by odwrócić mnie twarzą do siebie. Natychmiast otworzyłam oczy, gdy poczułam jego gorący oddech na skórze. Śmierdziało od niego alkoholem, ale nie zwracałam na to uwagi. Jak oczarowana, wpatrywałam się w jego oczy, które patrzyły na mnie z żądzą i namiętnością.
Serce waliło mi jak oszalałe, nogi zaczęły drżeć, a brzuch skręcał się w słodkim oczekiwaniu, gdy zaczął pochylać się w moją stronę. Wstrzymałam oddech, gdy jego usta w końcu dotknęły moich. Krew w moich żyłam zawżała i zapewne gdyby nie fakt, że dłonie Louis’a wciąż zaciskały się na moich biodrach, wylądowałabym na podłodze.
Na początku całował mnie delikatnie, z pasją. Jego język drażnił się w moim, pieszcząc go delikatnie. Z każdą sekundą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Być może nawet brutalny. Louis był jak wygłodniała bestia, ale nie przeszkadzało mi to. Tak bardzo go pragnęłam.
Moje dłonie nieświadomie powędrowały do brzegu jego podkoszulka, ciągnąc go ku górze. Chłopak uśmiechnął się poprzez pocałunek i odsunął się na chwilę, ale tylko po to, by ściągnąć przeszkadzający mi materiał. Już po krótkiej chwili ponownie przywarł do moich ust.
Jęknęłam cicho, opuszkami palców dotykając jego nagiej skóry. Louis zadrżał i mocno przygryzł moją wargę, jednocześnie oplatając mnie ciaśniej ramionami. Kręciło mi się w głowie od jego bliskości, dotyku i tego całego alkoholu, który nie miał nawet szansy wyparować z mojego organizmu.
Racjonalna część mojego umysłu błagała, bym przerwała to wszystko, zanim będzie na to za późno, jednak ta mniej szlachetna część mnie zignorowała te ostrzeżenia. Może to głupie i egoistyczne z mojej strony, ale wiedziałam, że tylko w ten sposób, Louis choć przez chwilę znowu będzie tylko mój.
Nagle chłopak złapał mnie pod pośladkami i podniósł do góry. Instynktownie oplotłam go nogami w biodrach i objęłam go ramionami za szyję. Już po chwili leżałam na miękkim materacu.
Z trudem łapałam oddech, gdy Louis oderwał się ode mnie i zsunął w dół, składając krótkie pocałunki na mojej szyi i obojczykach. Mocno zacisnęłam powieki, kiedy przejechał językiem po wypukłości moich piersi i zassał lekko skórę. Wiedziałam, że zostanie mi po tym ślad w postaci malinki.
Zadrżałam, kiedy poczułam, jak niezdarnie odpina guzik moich dżinsów, a następnie z trudem zsuwa je z moich nóg. Dopiero teraz, gdy leżałam przed nim w samej bieliźnie, zaczęłam się wahać. Już teraz było mi potwornie ciężko ze świadomością, że kocham chłopaka, który traktuje mnie tylko jak dobrą przyjaciółkę. Co będę czuć, po tym, jak… Och cholera jasna!
Twarz Louis’a ponownie znalazła się na wysokości mojej, a już po chwili chłopak znowu zaczął mnie całować, głęboko wsuwając język do moich ust. Wplotłam dłonie w jego włosy i pociągnęłam za nie mocno. Z ust chłopaka wyrwał się gardłowy pomruk, który echem odbił się w moim ciele.
Jedna dłoń chłopaka powędrowała do zapięcia mojego stanika. Louis zaklął siarczyście, mocując się z nim. Po pijaku trudno było mu sobie z nim poradzić. Dopiero po krótkiej męczarni udało mu się ściągnąć tą część mojej garderoby. Po chwili pozbył się również moich majtek.
Z trudem powstrzymałam chęć zakrycia się. Moje policzki były całe czerwone ze wstydu. Pierwszy raz byłam całkowicie nago przy jakimś mężczyźnie. Najbardziej niesamowite było to, że przez ten cały czas Louis patrzył mi prosto w oczy.
Nagle odsunął się ode mnie i wstał na równe nogi. Leżałam naga i rozpalona, nie rozumiejąc, co on robi. Z trudem przełknęłam ślinę, gdy zobaczyłam, jak ściąga spodnie, a następnie bokserki.
Zachłysnęłam się powietrzem i zarumieniłam się jeszcze bardziej, gdy ujrzałam jego pokaźną męskość w pełnej erekcji. To nie możliwe, żebym to ja doprowadziła go do takiego stanu.
Wyciągnął z szuflady foliową paczuszkę i otworzył ją zręcznie. Zamknęłam oczy oddychając ciężko. To wszystko nie dzieje się naprawdę.
Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała ciężko, gdy ponownie znalazł się nade mną, moszcząc się między moimi udami. Głośno przełknęłam ślinę, czując jego nagą skórę tuż przy mojej.
Wpił się w moje usta, przygryzając lekko moją wargę i po chwili wsunął się we mnie jednym mocnym pchnięciem. Syknęłam cicho i poczułam napływające do oczu łzy, gdy przedarł się przez moje dziewictwo. Wiedziałam, że będzie bolało, ale kurwa nie, że aż tak bardzo! Dziwię się, że kobiety decydują się uprawiać seks ponownie po czymś takim.
Louis powoli wysunął się, a po chwili znowu był we mnie. Zacisnęłam mocno zęby i wtuliłam twarz w jego obojczyk, czując jak łzy bólu powoli spływają po moich policzkach. Ból stawał się coraz bardziej nie do zniesienia, jednak mimo wszystko chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
Nie wiem, jak długo to wszystko trwało. Całkowicie straciłam rachubę czasu. Moja cała uwaga była skupiona na Louis’ie, jego mocnych pchnięciach i dziwnym uczuciu wypełnienia.
Nagle Louis zamarł, jęknął cicho i opadł na mnie bez sił, dysząc ciężko. Tuliłam go, z całych sił starając się zapanować nad łzami.
Po chwili Louis podniósł się na łokciach i wysunął się ze mnie. Zacisnęłam zęby, czując dziwną pustkę i potworny ból. Chłopak opadł na materac obok mnie i już po krótkiej chwili słyszałam jego spokojny, płytki oddech.
Usiadłam powoli, jednocześnie przykrywając swoje nagie ciało kołdrą. Spojrzałam na Louis’a, a z moich oczu momentalnie popłynęły świeże łzy. Dopiero teraz, gdy było już po wszystkim, zrozumiałam, że z nas dwojga, tylko ja będę pamiętała to, co się właśnie wydarzyło. Louis był przecież zbyt pijany.
Zaszlochałam cicho i schowałam twarz w dłoniach, bojąc się, że mój płacz obudzi chłopaka. Czy ja zawsze muszę myśleć o wszystkim dopiero po fakcie?
Powoli wyśliznęłam się z łóżka, czując ból we wszystkich mięśniach. Pozbierałam swoje ubrania i ostrożnie założyłam je na siebie. Szybko doprowadziłam się do normalnego stanu i miałam już wyjść z pokoju, jednak zawahałam się.
Spojrzałam na śpiącego Louis’a i uśmiechnęłam się przez łzy. Podeszłam z powrotem do łóżka i klęknęłam przy nim.
- Kocham cię. – szepnęłam dotykając jego policzka. – Szkoda, że ty nigdy się o tym nie dowiesz.



___________________________________________
Zabijcie mnie! Nie jestem ani trochę zadowolona z tego rozdziału. Całkowicie go zjebałam. Wszystko miało być zupełnie inaczej, ale wyszło jak zwykle
Jedyne dobre jest to, że rozdział jest dłuższy niż zwykle.
Chyba tyle ode mnie na dzisiaj.
Pozdrawiam xxx
20 komentarzy = nowy rozdział

20 komentarzy:

  1. Boże! Dziewczyno! Ten rozdział jest mega! <3 No oni muszą być razem, nie ma innego wyjścia :D Pisz kolejny jak najszybciej <3

    http://believe-for-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy tutaj weszłam i zobaczyłam nowy rozdział na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Rozdział jak zwykle cudowny, pełny uczuć i pasi, którą w go wkładasz. Za każdym razem mnie szokujesz, ale tym razem szczególnie. Za nic bym nie pomyślała, że to tak się potoczy. Jesteś cudowną pisarką, pamiętaj o tym. Przepraszam za ewentualne błędy, ale piszę z telefonu. Chyba nie pozostaje mi już nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Całkowicie mnie zaskoczyłaś! Nie wiem jak uda mi się poczekać na następny rozdział... musiałaś skończyć akurat w tym momencie?! Jest po prostu cudowny i strasznie wciągajacy!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. błagam dodaj jak najszybciej nowy rozdział :) ten jest cudowny, jak każdy.Louis jest jak dla mnie okropny,analizując wszystko tak wychodzi.Nie mogę się doczekać aż dodasz nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się osobiście wydaje,że on kręci z Eleanor tylko dlatego,że nie chce złamać przysięgi. :) Zobaczymy ;p

      Usuń
  5. Pisze kom z tel wiec nie bedzie on za piekby,ale wiedz,ze rozdzial ten jest wspabialy,cudowny... CZEKAM CO DALEJ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zupełnie się tego nie spodziewałam ..

    OdpowiedzUsuń
  7. omg, omg, czekam na następny!!! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebiste, błagam niech będą razem :DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Aajgfghxbuujakhggbsjkab nie wiem co napisac *0* cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże! Że też dopiero teraz zobaczyłam, że coś dodałaś!! :c
    Cudowny, wspaniały, boski, nieziemski.... Ooooo!! Czekam co dalej!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. ale się wszystko teraz pokomplikuje :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Stawiam na to żeby była z Harrym i wzbudziła zazdrość w Louisie ;) taki pomysł, a opowiadanie super. Wiesz pomimo tego, że gardzę One Direction to przeczytałam wszystkie twoje opowiadania i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że jeszcze mnie nie zawiodłaś :) Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Stawiam na to żeby była z Harrym i wzbudziła zazdrość w Louisie ;) taki pomysł, a opowiadanie super. Wiesz pomimo tego, że gardzę One Direction to przeczytałam wszystkie twoje opowiadania i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że jeszcze mnie nie zawiodłaś :) Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Stawiam na to żeby była z Harrym i wzbudziła zazdrość w Louisie, taki pomysł :) A opowiadanie super, gardzę One Direction, ale przeczytałam twoje wszystkie opowiadania i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mnie ani razu nie zawiodłaś. To trudne przeobrazić opowieść o zespole (który nie każdemu się podoba) w coś tak dobrego. Życzę dużo weny i czekam na kolejne losy Emillie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Stawiam na to żeby była z Harrym i wzbudziła zazdrość w Louisie, taki pomysł :) A opowiadanie super, gardzę One Direction, ale przeczytała wszystkie twoje opowiadania i z ręką na sercu muszę powiedzieć, że nie zawiodłaś mnie ani razu. To trudne napisać tak dobre opowiadanie o zespole, którego nie każdy koniecznie "kocha". Życzę dużo weny i czekam na kolejne losy Emillie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Stawiam na to żeby była z Harrym i wzbudziła zazdrość w Louisie, taki pomysł :) A opowiadanie super, gardzę One Direction, ale przeczytała wszystkie twoje opowiadania i z ręką na sercu muszę powiedzieć, że nie zawiodłaś mnie ani razu. To trudne napisać tak dobre opowiadanie o zespole, którego nie każdy koniecznie "kocha". Życzę dużo weny i czekam na kolejne losy Emillie :)

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥