czwartek, 4 grudnia 2014

47. Nie zapomnij o mnie.

Zamrugałam zaskoczona i wpatrywałam się w dziewczynę szeroko otwartymi oczami. Jedyne, co przeszło mi przez myśl, było „ona żartuje”. Ale ona nie żartowała. Jak w ogóle można by żartować z czegoś takiego? Serce natychmiast zaczęło mi walić ekstremalnie szybko.
- O czym ty mówisz? – spytałam nie wiedząc, co innego mogłabym powiedzieć. –Jak to wyprowadzasz się z Londynu? Dlaczego?
Dziewczyna wzięła drżący oddech, jednocześnie starając się otrzeć łzy, których z każdą mijającą sekundą było coraz więcej. Miałam wrażenie, że zaraz zacznę płakać razem z nią.
- Tata dostał awans, który łączy się z przeprowadzką do Toronto. – wyjaśniła. – Na początku nie chciał go przyjąć, bo tutaj jest nasz dom, przyjaciele, a ja mam szkołę. – wzruszyła ramionami i przygryzła lekko wargę. – Ale wczoraj do rodziców zadzwoniła nasza wychowawczyni, żeby powiadomić ich o moich naprawdę kiepskich stopniach i że opuszczam sporo zajęć. Dowiedzieli się również, że przestałam przychodzić na lekcję gry na skrzypcach.
Abby ma problemy w szkole? Dlaczego do cholery o niczym mi nie powiedziała?
- Krótko mówiąc, wściekli się. – kontynuowała. – Uznali, że to z waszej winy tak się opuściłam i że przez was w ogóle ostatnio nie jestem sobą. Doszli do wniosku, że zmiana otoczenia będzie dla mnie najlepsza. Próbowałam protestować, ale i tak muszę zrobić, co mi każą, bo przecież jestem nieletnia. – powiedziała płaczliwie.
Moje oczy również wypełniły się łzami, kiedy wreszcie dotarło do mnie, co to oznacza. Przeczesałam dłonią włosy, nie wiedząc, co zrobić lub powiedzieć. Wiedziałam, że znowu nastał moment, kiedy wszystko się wali.
- Myślałam, że wszystko jest okej. – szepnęłam. – Dlaczego mi nie powiedziałaś, że masz kłopoty? Razem wymyśliłybyśmy coś.
- Nie miałam pojęcia, że jest już aż tak źle. – przyznała bez tchu. – Myślałam, że jakoś to ogarnę, ale już jest za późno. W przyszłym tygodniu wyjeżdżamy.
Przygryzłam wargę, próbując powstrzymać łzy, którym niewiele brakowało, aby opuścić kąciki moich oczu.
- Nie, nie zgadzam się. – zaprotestowałam. – Musi być jakieś wyjście.
- Nie ma żadnego wyjścia. – wymamrotała. – Moi rodzice podjęli już decyzję. To już koniec. – przy ostatnim słowie jej głos zadrżał.
Oparłam się o drewnianą powłokę drzwi, czując się pokonana. Abby miała rację. To już koniec i nic nie można zrobić. Kiedy jej rodzice podejmą jakąś decyzję, nie ma możliwości, żeby zmienili zdanie. Musiałby stać się prawdziwy cud, żeby tak się stało.
- Jak mu to powiesz?
Nie musiałam wymawiać nawet imienia, by wiedziała, o kogo mi chodzi. Kątem oka widziałam, jak zadrżała na dźwięk mojego głosu, albo raczej na wypowiedziane przeze mnie słowa.
- Nie wiedziałam, jak mam powiedzieć o tym tobie, a co dopiero jemu. – wyznała. – Teraz, kiedy wszystko między nami zaczęło się tak dobrze układać, ja muszę go zostawić. Naprawdę go kocham i to tak bardzo boli. – szepnęła.
Nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć, aby spróbować ją pocieszyć. Czy w ogóle w takiej chwili istnieją właściwie słowa? Niestety w to wątpię. Bo „będzie dobrze” to najgorsza rzecz, jaką można powiedzieć.
- Tak strasznie mi przykro Abby. – mruknęłam cicho.
- Mnie też. – odparła, a jej głos całkiem się załamał.
Podeszłam do niej i przytuliłam ją z całej siły, w końcu pozwalając łzom płynąć. Moja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę. W tej chwili łzy nie są czymś, czego można by się wstydzić. To jest najbardziej wskazane.
Podskoczyłyśmy zaskoczone, słysząc nagle pukanie do drzwi. Natychmiast oparłyśmy policzki i szybko doprowadziłyśmy się do porządku.
- Tak? – odezwałam się, w duchu dziękując za to, że mój głos brzmi normalnie.
- Wszystko w porządku? – spytał Niall.
- Tak. – odparłam . – Już wychodzimy. Babskie ploteczki. – dodałam.
Chłopak najwyraźniej sobie poszedł, bo już nic nie powiedział. Odetchnęłam cicho i spojrzałam na Abby, uśmiechając się do niej smutno. Spróbowała odpowiedzieć mi tym samym, ale nie wyszło tak, jak planowała.
- Lepiej już chodźmy. – wymamrotałam.
- Okej.
Zanim wróciłyśmy do reszty, raz jeszcze otarłyśmy policzki i przepłukałyśmy je zimną wodą. Potem z przyklejonymi do twarzy uśmiechami poszłyśmy do salonu. Niall od razu przytulił się do Abby, jednocześnie całując ją w policzek. Poczułam ucisk w klatce piersiowej na widok bólu w jej oczach. Wiedziałam, że najbliższe dni, będą naprawdę ciężkie.

* * *
Wszystko nagle zrobiło się takie dziwne, kompletnie puste i bez żadnego sensu. Każdego dnia widywałam Abby tylko przez krótki czas, bo musiała pomagać w przygotowaniach do przeprowadzki. Za każdym razem pytałam, czy powiedziała już reszcie o swoim wyjeździe, jednak ona za każdym razem odpowiadała, że nie jest gotowa.
Wiedziałam, że jest przybita, tak samo jak ja, a może nawet bardziej. Dużo bardziej. Jednakże odkładanie tego na ostatnią chwilę wcale nie jest dobrym pomysłem. Potem będzie tylko gorzej. Im dłużej się zwleka, jest trudniej.
Tak więc, kiedy zostały zaledwie trzy dni do wyjazdu dziewczyny, zmusiłam ją i to dosłownie, aby porozmawiała z Niall’em. Jeśli dowie się teraz, przynajmniej będą mieli jeszcze trochę czasu dla siebie. Nie powinna powtarzać moich błędów.
Cóż, niestety nie wszystko poszło tak, jak planowałam, że będzie wyglądało. Nie przewidziałam, że chłopak się wkurzy, co zdecydowanie nie powinno być zaskoczeniem. Ale czy można go za to winić? Dziewczyna, którą kochał i której ufał nie potrafi być z nim szczera i za namową przyjaciółki mówi mu, że lada dzień wyjeżdża. To raczej dobry powód do gniewu. Tyle, że Abby najwyraźniej nie potrafiła tego zrozumieć.
Pomimo zakazu ze strony rodziców, Abby przyszła do mnie zaraz po spotkaniu z Niall’em. Siedziałyśmy w moim pokoju na łóżku w otoczeniu mnóstwa zużytych chusteczek i słodyczy, którymi dziewczyna chciała wygonić smutki.
- Bałam się o tym powiedzieć. – wymamrotała wydmuchując nos w chusteczkę. – Czy on nie potrafi tego zrozumieć? Nie zrobiłam tego specjalnie.
- Poczuł się urażony. – szepnęłam obejmując ją ramieniem. – To normalne, że chciałby wiedzieć wcześniej, a nie zaledwie trzy dni przed tym, jak wyjedziesz.
- Oh mam to wszystko gdzieś. –warknęła zrywając się na równe nogi. – Pewnie tak będzie lepiej. Przecież i tak musielibyśmy zerwać, więc jakie to ma znaczenie czy to będzie teraz czy za dwa dni?
Patrzyłam na nią smutno. Wiedziałam, że wcale tak nie myśli. Zbyt wiele się teraz działo i po prostu musiała jakoś się wyładować. Abby miała totalnego świra na punkcie tego chłopaka i zrobiłaby dla niego dosłownie wszystko. Teraz, kiedy się pokłócili, musiała czuć się okropnie, a fakt, że niebawem będą musieli rozstać się prawdopodobnie na zawsze, potęgował to uczucie.
- Nie mów tak. – poprosiłam.
Dziewczyna opadła z powrotem na brzeg łóżka, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła cicho szlochać. Niewiele myśląc przysunęłam się do niej i po prostu ją przytuliłam, pozwalając się wypłakać. Może dzięki temu poczuje się odrobinę lepiej i spojrzy na wszystko z innej perspektywy.
- Daj mu trochę czasu. – powiedziałam cicho, ściskając jej dłoń. – Na pewno się odezwie.
- Co jeśli nie? – spytała płaczliwie. – Nie chcę się z nim rozstać w taki sposób.
- Daj mu czas. – powtórzyłam. – Oboje musicie odetchnąć i się uspokoić. Jestem przekonana, że wieczorem zadzwoni i wtedy porozmawiacie na spokojnie.
- Co jeśli..
- Przestań. – przerwałam jej w połowie zdania. – Myśl pozytywnie. Będzie okej, tak?
Odetchnęła cicho, a po chwili przygryzła wargę i pokiwała głową na znak zgody. Trąciłam ją lekko ramieniem uśmiechając się smutno.
- Będzie okej. – powiedziałam raz jeszcze.
- Już nic nie będzie dobrze.

* * *
 Ostatnie trzy dni pobytu Abby w Londynie minęły jak z bicza strzelił. Najgorsze jest to, że nie mogliśmy się z nią nawet normalnie pożegnać, gdyż jej rodzice nie życzyli sobie, abyśmy kontaktowali się z ich córką. To nie było miłe uczucie.
Dzisiaj jest ten dzień, a ja zamiast być teraz z moją przyjaciółką, jestem zmuszona siedzieć bezczynnie w domu. To wszystko jest tak bardzo popieprzone i nie cholernie fair. Nigdy nie chciałam zaszkodzić Abby i nie wciągałam ją w swoje kłopoty. Zawsze starałam się trzymać ją od tego z daleka. Teraz, gdyby tylko wcześniej powiedziała mi o swoich problemach, pomogłabym jej. Przyjaźnimy się, a przyjaciele tak właśnie robią. Pomagają, a nie szkodzą.
Siedziałam w salonie przed telewizorem, zajadając smutki różnymi słodyczami, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, które z każdą sekundą stawało się coraz głośniejsze i mocniejsze. Bardziej nerwowe. Natychmiast rzuciłam wszystko i zerwałam się na równe nogi. Byłam zaskoczona, widząc stojącą w progu, zdyszaną Abby. O tej porze powinna być w drodze na lotnisko.
- Myślałam, że już pojechałaś. – powiedziałam cicho.
- Nie mogłam wyjechać bez pożegnania. – szepnęła i przytuliła mnie z całej siły.
Kiedy odwzajemniłam jej uścisk, moje oczy momentalnie wypełniły się łzami. To już naprawdę koniec. Moja najbliższa, najlepsza przyjaciółka wyjeżdża i prawdopodobnie więcej się nie spotkamy. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko właśnie tak się potoczyło. Teraz, kiedy zaczynało być dobrze. Życie jest niesprawiedliwe.
- Będzie mi cię brakować. – wymamrotałam zduszonym głosem, czując jak moje policzki robią się mokre od łez. – Bardzo, bardzo.
- Ja też będę za tobą tęsknić. – załkała. – Bardzo, bardzo, bardzo.
Stałyśmy tak przez kilkanaście sekund, płacząc i po prostu się przytulając. Nie chciałam jej puścić, mając nadzieję, że w ten sposób jakoś ją tutaj zatrzymam. Wiem, że to głupie, ale naprawdę nie chcę, żeby wyjechała. Jest moją siłą, dzięki niej czuję się bezpiecznie i pewnie. Bez niej nic nie będzie takie, jak być powinno.
- A Niall? – spytałam odsuwając się kawałek.
- Zerwaliśmy. – szepnęła. – Od początku wiedziałam, że tak będzie.
Nagle jej policzki zrobiły się bardziej różowe, a jej wzrok błądził gdzieś na boki. Zmarszczyłam lekko czoło, a po chwili moje oczy się rozszerzyły.
- O mój Boże. – wymamrotałam. – Ty z nim spałaś. – bardziej stwierdziłam niż spytałam, ale dziewczyna i tak pokiwała głową w odpowiedzi. – Wczoraj? – raz jeszcze skinęła.
- Rozmawialiśmy przez długi czas, potem zaczęliśmy się przytulać i całować.. – urwała. – Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam, że będziemy się z tego cieszyć i w ogóle. – otarła łzy.
- Tak strasznie mi przykro. – powiedziałam i znowu ją przytuliłam.
Czułam się kompletnie wypompowana ze wszystkich dobrych uczuć. Życie znowu pokazało, jak głęboko w dupie nas ma. Wszystko, co złe, jak zwykle przytrafia się nam. Co takiego zrobiłyśmy, że tak jest?
W tym momencie telefon dziewczyny zaczął dzwonić, tym samym domagając się uwagi. Ponownie odsunęłyśmy się od siebie, żeby mogła sprawdzić, kto dzwoni. Jej głośne westchnięcie wystarczyło, za odpowiedź.
- Powinnam już iść, zanim wściekną się jeszcze bardziej. – wymamrotała. – Obiecasz mi coś? – dodała po chwili.
- Jasne. – mruknęłam, z całych sił starając się powstrzymywać kolejną falę łez.
Abby milczała przez chwilę, po prostu patrząc na swoje buty. Widziałam, jak jej dolna warga drży, przez co było mi jeszcze trudniej.
- Nie zapomnij o mnie. – poprosiła.
Te słowa były dla mnie niczym nóż w serce. Nawet się nie zorientowałam, kiedy moja twarz znowu zrobiła się mokra od łez.
- Jesteś moją przyjaciółką i siostrą. – szepnęłam. – Nigdy o tobie nie zapomnę.
Nie mówiąc już nic więcej, przytuliłyśmy się po raz ostatni. Świadomość, że prawdopodobnie widzę ją po raz ostatni sprawiała, że miałam ochotę wśliznąć się pod kołdrę i już nigdy więcej z pod niej nie wychodzić. Nie chcę znowu tracić bliskich osób. To boli.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. – powiedziała cicho.
Przygryzłam wargę, nie mogąc wykrztusić nawet jednego słowa. Cóż, też miałam taką nadzieję. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
Kiedy w końcu zamknęłam za nią drzwi, cała moja dotychczasowa samokontrola poszła w diabły. Zsunęłam się po chłodnej ścianie, podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową i zaczęłam płakać. Tym razem naprawdę płakać. Nie mogłam złapać oddechu, a obraz przede mną był kompletnie zamazany. Wszystkie złe rzeczy, które wydarzyły się w ostatnim czasie… To wszystko się skumulowało i wybuchło.
Chciałam tylko zwinąć się w kulkę i powoli rozpaść się na miliony drobniutkich kawałeczków. Niestety, to nigdy nie będzie mi dane i wciąż będę musiała cierpieć. Może kiedyś się do tego przyzwyczaję, ale teraz, marzę tylko o tym, by zniknąć.

* * *
Resztę tego dnia, a także następnego spędziłam w domu, leżąc w łóżku i po prostu płacząc oraz myśląc o wszystkim i o niczym jednocześnie. Maria przychodziła do mnie, co jakiś czas, żeby sprawdzić, czy wszystko ze mną okej. Przyszła też Tammy z chłopakami, którzy byli dla mnie naprawdę ogromnym wsparciem. W tamtym momencie na serio potrzebowałam mieć kogoś przy swoim boku. Cholera, nie potrafię sobie wyobrazić, jak z tym wszystkim musiał czuć się Niall, który przecież był jej chłopakiem.
Trzeciego dnia w końcu zdecydowałam się wyjść z domu, żeby móc osobiście sprawdzić, co się dzieje z resztą moich przyjaciół. Bezczynnym siedzeniem w domu niczego i tak nie zmienię, a to tylko pogłębia mój żal i smutek.
 Tego dnia na zewnątrz było dość zimno, dlatego ubrałam się w jedne z cieplejszych ubrań i pojechałam do budynku, gdzie chłopcy mieli mieć próbę. W ten sposób chcieli pomóc Louis’owi, choć troszkę oswoić się z tym, co czeka go w niedługim czasie.        Byłam trochę ciekawa, jak to wszystko wygląda.
Kiedy weszłam na salę, w której byłam już nie raz, wszystko wydawało się być inne. Puste, smutne i w ogóle bez życia. Nie było żadnego grania w piłkę, nie było żadnych głośnych śmiechów czy rozmów.  To przygnębiające. Fakt, że nawet chłopcy stracili tą swoją „moc” poprawiania wszystkim humoru nawet w chwili, kiedy wszystko wydawało się kompletnie do dupy, jest cholernie dobijający.
Louis siedział na niewielkim podwyższeniu wraz z Harry’m. Chłopcy trzymali w rękach pliki papierów i mamrotali coś pod nosem, raz po raz kiwając głowami. Z kolei Zayn i Liam stali z boku i rozmawiali ściszonymi głosami. Po krótkiej chwili dostrzegłam również Niall’a, który siedział samotnie w kącie sali z nogami podciągniętymi pod klatkę piersiową i twarzą ukrytą w dłoniach. Wypuściłam drżący oddech, czując ból w klatce piersiowej. Wiedzieć go w takim stanie… To naprawdę przykre.
Gdy przekroczyłam próg, a drzwi zatrzasnęły się za mną, spojrzenia chłopców natychmiast przeniosły się na moją osobę. Wszystkich poza Niall’a, który chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co dzieje się wokół niego. Chłopcy natychmiast przerwali to, co robili i uśmiechając się smutno, ruszyli w moim kierunku.
Jako pierwszy znalazł się przy mnie Harry, który od razu wziął mnie w ramiona i przytulił z całej siły, jednocześnie unosząc w górę, co było naprawdę kochane. Wtuliłam nos w jego szyję, wdychając znajomy zapach wody kolońskiej, która działała na mnie kojąco.
- Hej. – wymamrotał mi do ucha.
Po tym, jak przywitałam się z resztą chłopaków, mój wzrok ponownie padł na blondyna siedzącego w kącie. Chłopcy od razu zauważyli, gdzie patrzę, a ich twarze wykrzywił grymas.
- Jest taki, odkąd Abby z nim zerwała i wyjechała. – wyjaśnił cicho Liam. – Przestał jeść, w ogóle się nie odzywa. Kompletnie zamknął się w sobie.
- Trochę do kitu, bo nie wiemy nawet, jak mu pomóc. – mruknął Zayn.
- Pogadam z nim, ale nie wiem, czy to coś da. – szepnęłam. – Potrzebuje czasu, żeby ochłonąć i wszystko sobie poukładać. To normalne.
- Tyle, że my nie mamy czasu. – bąknął Harry drapiąc się po karku.  
Wiedziałam, że to prawda. Chłopcy musieli zacząć ćwiczyć, a także pomóc Louis’owi ogarnąć teksty piosenek i tak dalej. Nie mają teraz czasu na żadne potknięcia czy załamania. Muszą na serio wziąć się w garść i zacząć działać. Niestety nie wszystko idzie tak, jakby tego chcieli. 
Kiedy niezdarnie usiadłam tuż obok Niall’a, chłopak w ogóle nie zareagował. Właściwie nawet się nie poruszył, tylko tkwił w tej samej pozie. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Niall? – odezwałam się cicho.
Nic.
- Hej. – położyłam rękę na jego ramieniu.
Gdy chłopak wreszcie uniósł głowę i spojrzał w moją stronę, przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Jego twarz była potwornie blada, oczy przekrwione i zupełnie bez życia, natomiast włosy były przyklapnięte i w kompletnym nieładzie. Nie było śladu po tym zawsze radosnym chłopaku, który zawsze wszystkich rozśmieszał i którego tak szybko polubiłam.
- Jak się trzymasz? – zapytałam.
Patrzył na mnie przez chwilę z pod przymrużonych powiek, aż w końcu wzruszył ramionami i z powrotem oparł czoło o kolana. Przygryzłam lekko wargę, jednocześnie podciągając nogi pod klatkę piersiową.
- Niall wiem, że jest ci ciężko – zaczęłam. – Dziwiłabym się, gdyby było inaczej. Nie możesz jednak odcinać się od wszystkiego i wszystkich, którym na tobie zależy. Potrzebujemy cię, a ty potrzebujesz nas i wiesz o tym.
Nawet na mnie nie zerknął. Zamknęłam na chwilę oczy, opierając głowę o ścianę. Zastanawiałam się, co jeszcze mogę mu powiedzieć, żeby spróbować jakoś mu pomóc. Nie chciałam się poddać. Nie pozwolę, żeby wygasła ta radosna iskierka, która wciąż gdzieś tam w nim jest.
- Wiem, że jesteś zły. – spróbowałam znowu, nadal nie otwierając oczu. – Zły, smutny, rozczarowany. Może nawet zdruzgotany. Wiem, że już brakuje ci Abby. Ja też za nią tęsknię i jestem zła. Na nią i na siebie. W sumie bardziej na siebie, bo byłam tak zajęta swoimi problemami, że nie zauważyłam, że ona też potrzebuje pomocy. – wymamrotałam. Kiedy spojrzałam na swojego towarzysza, spostrzegłam, że on też na mnie patrzy.  – Wiem jednak, że płakanie i użalanie się na nic się nie zda. Poza tym, wiem, że Abby nie chciałaby, żebyś ty zawalił swoją przyszłość. Może i wyjechała, ale nadal będzie cię obserwować. Będzie cieszyć się twoimi dalszymi sukcesami i smucić niepowodzeniami. – uśmiechnęłam się do niego smutno. – Musisz się wziąć w garść Niall. Dla niej, dla nas i przede wszystkim dla siebie. Będzie ciężko, ale masz nas, swoich przyjaciół i zawsze możesz na nas liczyć.
Chłopak odwrócił wzrok, ale i tak zdążyłam zauważyć świeże łzy, które pojawiły się w kącikach jego oczu. Było mi go naprawdę żal. Nie zasłużył na to, żeby tak cierpieć. Dlaczego to dobrzy ludzie obrywają w życiu najbardziej?
- Naprawdę ją kocham. – powiedział nagle, mocno ochrypłym głosem.
- Wiem. – odparłam ściskając lekko jego dłoń. – Jeżeli bycie razem jest wam pisane, na pewno jeszcze staniecie na swojej drodze.
Usta chłopaka wygięły się w coś, co prawdopodobnie miało być uśmiechem, ale wyszedł z tego raczej grymas.
- Dzięki. – wymamrotał. – Za to, co robisz. – wzruszył ramionami.
- Nie musisz mi dziękować. – mruknęłam. - Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciele pomagając sobie w trudnych chwilach.
Znowu spróbował się uśmiechnąć, a po chwili przytulił mnie bez słowa. Natychmiast odwzajemniłam uścisk, mając nadzieję, że jakoś pomogę tym nam obojgu.
W momencie, kiedy odsunęliśmy się od siebie, do sali, pewnym krokiem weszła Eleanor. Na jej widok momentalnie zrobiło mi się niedobrze i przez głowę przeszła mi myśl, żeby uciekać gdzie pieprz rośnie.
Kątem oka widziałam, jak Niall zerka na mnie z niepokojem, kiedy dziewczyna „delikatnie” odepchnęła resztę chłopaków i przytuliła się do Louis’a, składając na jego ustach soczystego całusa. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że pomimo zaniku pamięci, Louis pozwala jej na to.
- Myślałam, że macie próbę i bałam się, że będę przeszkadzać, ale z tego, co widzę, nic nie robicie. – odezwała się słodkim głosem, przez co po moim kręgosłupie przeszedł zimny dreszcz.
- Robimy. – wymamrotał Louis. – Jest okej, serio. – uśmiechnął się do niej.
Kiedy jej wzrok skierował się w naszą stronę, mimowolnie przysunęłam się bliżej Niall’a. Miałam niemiłe przeczucie, że wydarzy się coś niedobrego.
- A ty? – zwróciła się do mnie. – Chłopcy powinni ćwiczyć i pomóc MOJEMU chłopakowi wrócić do formy, a ty ich zagadujesz? – pokręciła głową. -  Niall rusz się! Wiem, że dziewczyna cię rzuciła, ale czas się ogarnąć. Znajdziesz inną. – uśmiechnęła się.
Bardziej poczułam niż zobaczyłam, jak ciałem chłopaka wstrząsa dreszcz. Gdy zerknęłam na niego, zobaczyłam, jak przez jego twarz przebiega cień, a oczy znowu wypełniają się łzami. Tego było już dla mnie za wiele.
- Ty zepsuta, pusta suko. – warknęłam zrywając się na równe nogi. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Nie spodziewali się mojego wybuchu. – Jak śmiesz mówić mu coś takiego ty idiotko? „Znajdziesz inną”? Wymieniłaś się mózgiem z szympansem? Och nie, wybacz. Właśnie obraziłam szympansa, który jest przecież mądrzejszy od ciebie. – Eleanor zachłysnęła się powietrzem, a Harry przygryzł wargę, aby się nie roześmiać. – Najwyraźniej nigdy w życiu nie byłaś naprawdę w kimś zakochana i nie wiesz, co to znaczy kochać i troszczyć się o drugą osobę tak bardzo, że jesteś w stanie poświęcić dla niej dosłownie wszystko. Nie wiesz, co to znaczy stracić kogoś, kto jest dla ciebie dosłownie wszystkim. – mówiłam coraz wolniej, akcentując każde słowo. – Może i wygrałaś naszą wojnę. Może i masz mnie za bezwartościowego śmiecia. Mam to gdzieś. Ale nie pozwolę ci, żebyś tak traktowała również moich przyjaciół. Zauważ wreszcie coś więcej niż czubek własnego nosa. – stanęłam naprzeciwko niej.
Eleanor górowała nade mną i to sporo, ale mało mnie to obchodziło. Byłam zbyt wkurzona, żeby przejmować się czymkolwiek.
- Ty mała.. – zaczęła. Harry natychmiast stanął między nami. – Jak śmiesz mnie obrażać? To nie moja wina, że biedaczek nie potrafi pogodzić się ze stratą dziewczyny. Życie toczy się dalej. Show musi trwać.
- Jesteś egoistyczną zdzirą.  – wycedziłam przez zęby. – Nie mogę uwierzyć, że jesteś taki zaślepiony i nie widzisz, jaka ona jest naprawdę. – zwróciłam się do Louis’a.
- Przestań. – wymamrotał chłopak.
Roześmiałam się, w ten sposób próbując się nie rozpłakać. Może to głupie, ale to jedno słowo, które wyszło z jego ust, zabolało mnie niczym nóż wbity prosto w serce. Nawet po utracie pamięci i po tym, co wydarzyło się przed chwilą, on wierzy jej. Znowu wybrał ją. Nie chcę, żeby to bolało, ale boli. I to bardzo.
- W porządku. – powiedziałam cicho. – Mam nadzieję, że wiesz, co robisz i nie będziesz żałował swojej decyzji. Ja mam dość.
Wyminęłam Harry’ego oraz resztę i nie mówiąc nic więcej ruszyłam do wyjścia. Kiedy byłam przy drzwiach, obok mnie pojawił się Harry, który złapał mnie za ramię, aby mnie zatrzymać.
- Co ty robisz? – spytał.
- Mam dość. – powtórzyłam. – Wymiękam, okej? Już nie jestem tą samą dziewczyną, co kiedyś. Nie jestem twarda i nie radzę sobie z tym wszystkim. Proszę, zostaw mnie w spokoju. Wszyscy mnie zostawcie. Muszę… - urwałam, zagryzając wargę. – muszę odpocząć. Przepraszam. – Spuściłam wzrok. – Mam nadzieję – zerknęłam na resztę. – że wszystko się ułoży i jakoś dacie radę.
Wyszarpnęłam się z jego uścisku i wybiegłam z sali, a następnie z budynku. Dopiero w chwili, kiedy znalazłam się w swoim samochodzie, pozwoliłam sobie na łzy. Płakałam, myśląc o tym, co straciłam po raz kolejny. Po raz kolejny przez to, że chciałam dobrze.




______________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam że to opóźnienie. Ostatnio miałam straszy roz***** w życiu, tyle się dzieje, że sama ledwo to ogarniam. Kiedy już siadałam, żeby pisać rozdział, w ogóle nie mogłam się skupić i nic mi nie wychodziło.
Obawiam się, ze kolejny rozdział również będzie miał opóźnienie. W szkole wystawiają oceny, niedługo wywiadówka i muszę się wziąć w garść. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Rozdział jest beznadziejny, w ogóle nic nie wyszło tak, jak chciałam, ale w sumie lepsze to niż nic.
Tyle ode mnie.
Buziaczki ;*

15 komentarzy:

  1. Zajebiste ! Tak bardzooooo uwielbiam <3
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się przez Ciebie :<
    Czekam na kolejny <3
    Wpuść im wreszcie trochę słońca ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Płakałam, wkurzałam się i miałam ochotę przywalić Eleanor. Dobrze, że Em jej wygarnęła, ale dlaczego Louis po raz drugi popełnia ten sam błąd?! Niech on w końcu przejrzy na oczy..
    A Ty kochana trzymaj się jakoś, trzymam za Ciebie kciuki Słonko!

    Pozdrawiam i mocno ściskam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie doszło do otwartej kłótni między Emily, a Elką.... :D
    Tylko Louis trochę mnie zawiódł...
    Kiedy wreszcie on dowie się prawdy... Nie można Go tak cały czas oszukiwać :/
    I Niall... Oj słodki, miły Niall... Tak mi Go szkoda :( Misiek do przytulania ma doła :cc
    Mam nadzieję, że nie na długo ;D
    A Emily ma się wziąć w garść! Dupa do góry, cycki do przodu i przed siebie ;)
    Pozdrawiam i czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super *o* Było by mi miło gdybyś zajrzała na mojego bloga http://memories-come-back-people-also.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne! Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! Jesteś genialna i masz stanowczo za niską samoocenę! Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O jezu nie rozumiem dlaczego tu jest tak mało komentarzy egh...
    Rozdział jak zawsze genialny i tylko pozostaje mi życzyć ci weny dobrych ocen i czekam na następny ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć. Szukałam dobrego fanfiction o chłopcach mianowicie o Lou. I znalazłam. Masz niesamowity styl pisania, ogromny talent. Mimo iż przeczytałam tylko jeden rozdział bardzo mi się podoba i mam zamiar przeczytać wszystkie rozdziały. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next ? Rozdzial jest zaje***** a ja juz nie mg sie doczekac nastepnego :* kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej :) podczytuję Cię już od dłuższego czasu. Mam nadzieję że notka pojawi się szybko i Louis odzyska pamięć lub przynajmniej dostrzeże jaka jest Eleonor. Dodaję Cię do linków i zapraszam do siebie http://w-sercu-skrywane.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy next?????? <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć, aktualnie wszystko mi się sypie, mam kiepski dostęp do kompa (właściwie mam coś w rodzaju szlabanu)
      Wszystko zapisuje na kartkach i nie wiem, kiedy uda mi się do skleić w całość na kompie i wrzucić.
      Proszę o wyrozumiałość ;)

      Usuń
  13. Jezu kocham twoje opowiadania są poprostu genialne. Nie śpiesz się pisz spokojnie poczekamy ♡ Wesołych świąt kochanie ت

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥