poniedziałek, 4 sierpnia 2014

37. Pobudka śpiąca królewno.

 Zrobiłam kilka kroków w tył i z trudem przełknęłam ślinę, widząc, jak dwóch naprawdę dużych gości kieruje się w moją stronę. Jeden z nich najwyraźniej był tak podekscytowany, że zacierał nawet dłonie.
To są jakieś jaja. To się nie dzieje naprawdę. Często jestem bardzo niezdarna, może po prostu się potknęłam, uderzyłam w głowę i teraz mam przywidzenia. Straszne i potwornie realistyczne przywidzenia. Dlaczego takie rzeczy przydarzają się zawsze mnie?
Dopiero, gdy mężczyźni byli kilka kroków ode mnie, a światło pobliskiej latarni, słabo oświetliło ich paskudne oblicze, odzyskałam władzę nad własnym ciałem i puściłam się biegiem, zupełnie na oślep, byle tylko uciec jak najdalej od tego koszmaru.
Wciąż potykałam się o własne nogi i kilka razy runęłabym jak długa na chodnik, bo wciąż oglądałam się za siebie i na dodatek moje oczy wypełnione były łzami, które tylko utrudniały mi rozeznanie w otoczeniu.
Nagle w coś uderzyłam i to z taką siłą, która omal nie zwaliła mnie z nóg. Spojrzałam przed siebie, w duchu modląc się, by okazało się, że zderzyłam się ze słupem, a jeżeli jest to człowiek, niech to będzie policjant. Niestety moje modły nie zostały wysłuchane, gdyż przed sobą zobaczyłam jednego z tych dwóch mężczyzn.
Chciałam wrzasnąć, ile sił w płucach, jednak w tej chwili poczułam, jak silne ramię zaplata się wokół mojej talii, natomiast wielka dłoń, a raczej brudna mokra chusta albo ścierka, zakrywa mi usta.
Szarpałam się, próbując wyrwać z uścisku, jednak mężczyzna był znacznie silniejszy ode mnie. Po chwili poczułam, że robię się strasznie senna, a moje ciało staje się coraz bardziej ociężałe. Z całych sił walczyłam, by utrzymać świadomość, ale z góry byłam skazana na przegraną. Już po paru sekundach widziałam tylko ciemność.

* * *
Louis POV
- Ta płyta będzie epicka! – wykrzyknął podekscytowany Niall, kiedy wychodziliśmy ze studia.
Od rana siedzieliśmy w studiu nagraniowym i dopiero po kilku godzinach mogliśmy wyjść na prawdziwą przerwę, żeby trochę odetchnąć i naładować baterie, by później móc znowu pracować.
Tak właściwie, nie miałem ochoty nigdzie wychodzić. Dużo bardziej wolałbym nadal siedzieć studiu i nagrywać, ale chłopaki się uparli i nie miałem nawet szansy, by się jakoś wykręcić.
Szedłem wolnym krokiem trochę z tyłu i udawałem, że przysłuchuję się ich paplaninie, tak naprawdę będąc myślami gdzieś daleko. Okej, może nie aż tak daleko, ale jednak.
Zastanawiałem się, co w tej chwili robi Emilie, co w ostatnim czasie zdarzało mi się naprawdę często. Tak wiem, jestem kompletnym idiotą, ale chciałbym, żeby była tu teraz z nami. Fajnie byłoby słuchać, jak wykłóca się z Harry’m o jakąś nieistotną głupotę, tylko po to, by na końcu wyzywać go od najgorszych, na co on pewnie wybuchnąłby śmiechem.
Potwornie żałuję tego wszystkiego, co wydarzyło się w ostatnim czasie i gdybym tylko mógł, chciałbym cofnąć czas i nie dopuścić do tego, żeby to wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Przez własną głupotę straciłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu, przy okazji raniąc jeszcze kilka innych.
Jestem zwykłym dupkiem i egoistą. Szkoda, że dopiero teraz to widzę. Ale przecież, wszyscy uczymy się na własnych błędach. Nikt nie jest idealny. A ja już na pewno.
Spojrzałem na Harry’ego, który kłócił się o coś z Zayn’em i poczułem ból w klatce piersiowej. Rany na twarzy mojego przyjaciela już dawno się zagoiły, ale ja wciąż miałem w głowie obraz tego, jak go zmasakrowałem. Tak szczerze, nie wiem nawet, dlaczego tak postąpiłem. Wiem tylko, że w pewnej chwili poczułem ogromny gniew względem niego i że w dużej mierze, było to związane z Emilie.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że ci dwoje dogadują się teraz lepiej, niż my kiedykolwiek. Czuję się z tym wszystkim dziwnie. Niby mam obok siebie Eleanor, która cały czas jest przy mnie i wciąż mnie wspiera, ale w środku czuję, że to nie tak powinno wyglądać. Pogubiłem się już w tym i nie wiem, czy potrafię wrócić na właściwy tor i uporządkować cały ten syf, który sam zrobiłem.
- Kto dzwoni?
Zamrugałem kilkakrotnie i spojrzałem na chłopaków. Niall wzruszył lekko ramionami i wyciągnął telefonu, zerkając na ekran. Uśmiech, który pojawił się na twarzy blondyna, mówił za niego. Chłopcy zaczęli gwizdać i wydawać dziwne dźwięki, na co Horan odpowiedział im środkowym palcem. Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze.
- Hej. – odezwał się, gdy przyłożył telefon do ucha. Przez chwilę słuchał tego, co mówiła Abby i zmarszczył lekko czoło. – Nie, nie ma jej z nami.
Razem z Harry’m spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Chciałem jak najszybciej dowiedzieć się, o co chodzi.
- Okej, spokojnie. – powiedział zerkając na nas. – Właśnie mamy przerwę, więc zaraz tam przyjdziemy i wtedy pogadamy. Do zobaczenia. – dodał i rozłączył się.
- Co się dzieje? – spytał Liam.
Znowu zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia, gdzie czekał na nas samochód.
- To Abby. Była strasznie zdenerwowana. – mruknął. – Pytała, czy Emilie jest z nami.
- Dlaczego miałabym być z nami? – zdziwił się Harry.
Blondyn wzruszył lekko ramionami.
- Zaraz się tego dowiemy. – wymamrotał Niall.

* * *
Niecałe dwadzieścia minut później, byliśmy już w Milk Shake City, gdzie mieliśmy się spotkać z Abby. Już przy wejściu zostaliśmy zatrzymani przez grupkę dziewczyn, które były naszymi fankami. Szybko zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia, a także daliśmy im autografy i weszliśmy do środka, gdzie czekała na nas zdenerwowana przyjaciółka Emilie. Gdy nas zobaczyła, odeszła od lady.
- Cześć. – przywitaliśmy się wszyscy, a Niall przytulił ją mocno.
Usiedliśmy wszyscy przy stoliku, gdzieś w kącie knajpki, gdzie mieliśmy zapewnione, choć trochę prywatności.
- Okej, to mów, o co chodzi. – zaczął Niall.
- Emilie nie pojawiła się dzisiaj w pracy. – powiedziała cicho Abby, stukając paznokciami o blat stolika.
- Może źle się czuła. – Zayn wzruszył ramionami.
Blondynka westchnęła odrobinę rozdrażniona i przeczesała włosy rękoma, odgarniając zbłąkane kosmyki z twarzy. Wyglądała na naprawdę zaniepokojoną. Zrozumiałem, że chodzi o coś więcej, zanim ponownie się odezwała.
- Może zacznę od początku, bo w ten sposób do niczego nie dojdziemy. – wymamrotała. – Wczoraj po lunchu w szkole szłyśmy razem na lekcję. Kiedy zadzwonił dzwonek, Emilie zorientowała się, że nie wzięła książki. Wiedziałam, że nauczyciel wkurzy się, jeżeli się spóźni, więc próbowałam ją przekonać, żeby to olała, ale ona się uparła i powiedziała, że idzie po tą głupią książę i że zaraz będzie z powrotem. Tyle, że już nie przyszła na lekcję. Myślałam, że przestraszyła się testu, który mieliśmy mieć i zwiała. Po lekcjach próbowałam się do niej dodzwonić, ale chyba wyłączyła komórkę.
- Co to ma do rzeczy? – ponaglał ją Harry.
- Jakąś godzinę temu dzwoniła do mnie pani Parker. – kontynuowała dziewczyna. – Emilie została oskarżona przez swojego byłego chłopaka Lucasa o pobicie jego i Amber, jej byłej przyjaciółki. Potworna suka. – ostatnie dwa słowa wręcz wypluła.
Coś mi świtało w głowie. Emilie chyba coś mi opowiadała o tej całej Amber. Mówiła chyba, że ta dziewczyna któregoś razu próbowała ją sprowokować do bójki, ale w efekcie wyszło na odwrót i to Emilie trochę oberwała.
- A co z zeznaniami tej całej Amber? – wtrącił Niall.
- W tym problem. – westchnęła Abby. – Dziewczyna jest tak przestraszony tym, co się stało, że nic nie chce mówić. Emilie została zawieszona aż do wyjaśnienia sprawy. Kiedy w końcu wyduszą z Amber, co tylko mogą, istnieje prawdopodobieństwo, że Emilie zostanie wydalona ze szkoły.
Moje oczy rozszerzyły się dwukrotnie na te słowa. Emilie wydalona? Przecież to nie możliwe. Emilie nie pobiłaby tej dziewczyny. Kiedyś może i by tak postąpiła, ale nie teraz. Zmieniła się i to na lepsze. O co tu chodzi do cholery?
- Pani Parker nie do końca wierzyła w niewinność Emilie no i doszło między nimi do kłótni. – Abby mówiła dalej. – Wieczorem pani Maria zorientowała się, że Emilie wymknęła się z domu. Próbowała do niej dzwonić, ale ona nie odbierała. Kiedy do mnie zadzwoniła, spytała się, czy Emilie była u mnie i czy przyszła do pracy, a kiedy powiedziałam jej, że nie, wpadła w panikę i opowiedziała mi o wszystkim. Prosiła mnie, żebym spróbowała się czegoś dowiedzieć. Ona poszła na policję, zgłosić jej zaginięcie. Do dlatego do was zadzwoniłam. Myślałam, że może jest u was. – zerknęła na mnie kątem oka, ale ostatecznie jej wzrok spoczął na Harry’m.
Nie, wcale mnie to nie zabolało. Kretyn ze mnie.
- Dzwoniłaś do Conora?
Spojrzenia wszystkich skierowały się na moją osobę. Dopiero po chwili zorientowałem się, że te słowa padły z moich ust.
- Nawet nie mam jego numeru. – Abby powiedziała cicho.
- Zaraz wracam. – wtrącił Niall odchodząc od stolika.
Siedzieliśmy w zupełnej ciszy, patrząc na blondyna, który rozmawiał właśnie przez komórkę. Czułem, jak moje serce bije coraz szybciej. Po tym, co powiedziała Abby, byłem naprawdę zaniepokojony. Emilie nie zniknęłaby tak bez słowa. To nie w jej stylu. A może jednak? Przecież nie znam jej, aż tak dobrze.
Niall wrócił kilka minut później, chowając telefon do kieszeni spodni. Usiadł z powrotem na swoim miejscu, wzdychając cicho.
- Emilie była u niego wczoraj, ale wieczorem wróciła do domu. – powiedział bawiąc się swoimi palcami.
Zmarszczyłem lekko czoło.
- Sama? – spytałem.
- Powiedziała, że musi pomyśleć czy coś takiego. – Niall wzruszył ramionami.
Z jakiegoś powodu, zrobiło mi się słabo na myśl o tym, że Emilie włóczyła się sama po nocy. A co, jeśli coś jej się stało? Jak Conor mógł puścić ją samą? Jasna cholera!
- A jeżeli coś jej się stało? – Abby wypowiedziała moje myśli na głos. – Naprawdę się o nią martwię. Emilie często działa pod wpływem impulsu i nie kończy się to dobrze.
- Bądźmy dobrej myśli. – mruknął Harry. – Emilie to mądra dziewczyna, chociaż czasami faktycznie trochę lekkomyślna. Na razie musimy czekać. Na pewno dowiemy się czegoś więcej, kiedy pani Parker wróci z komisariatu.
Bądźmy dobrej myśli? Serio Harry? Jak kurwa mam być dobrej myśli, kiedy ten idiota wypuścił Emilie samą w środku nocy, zamiast po prostu ją odwieźć nie zważając na jej protesty? Jaki idiota wypuszcza młodą dziewczynę samą w środku nocy? Jeżeli coś jej się stanie…  

* * *
Emilie's POV
Ocknęłam się nagle, kiedy na moją głowę zostało wylane całe mnóstwo lodowatej wody. Zamrugałam kilkakrotnie, próbując pozbyć się kropel wody, która dostały mi się do oczu. Było mi też potwornie zimno, ale w tej chwili nie miało to dla mnie żadnego znaczenia.
Kiedy w końcu otworzyłam oczy, z mocno bijącym sercem rozejrzałam się dookoła, próbując przypomnieć sobie, co tak właściwie się wydarzyło. Miałam potworne luki w pamięci. Miejsce, w którym się znajdowałam, zapewne było jakąś piwnicą albo czymś takim. Trudno było mi to stwierdzić, gdyż było zbyt ciemno.
Gdy spróbowałam odgarnąć mokre włosy z twarzy, które na dodatek jeszcze bardziej utrudniały mi zobaczenie czegokolwiek, zorientowałam się, że moje dłonie związane są za moimi plecami pod jakimś dziwnym kątem, przez co bolało mnie niemal całe ciało. Kiedy wykręciłam głowę do tyłu, zrozumiałam, że jestem przywiązana do jakiegoś słupa lub czegoś podobnego. Oprócz tego, poczułam taśmę, która zakrywała moje usta. Mój oddech natychmiast przyspieszył i z trudem udawało mi się wypuszczać i wdychać powietrze przez nos.
Po chwili dostrzegłam jakąś postać stojącą kawałek ode mnie. Poczułam zimny dreszcz przebiegający mi po plecach. Szurałam butami po twardej podłodze, przysuwając się bliżej ciała, próbując w ten sposób jakoś się bronić. Wiedziałam, że to bez celowe, ale instynkt przetrwania był silniejszy.
 - Pobudka śpiąca królewno. – odezwał się mężczyzna stojący przede mną.
Natychmiast przypomniałam sobie wszystkie wydarzenia. Noc. Zaułek. Czterech mężczyzn. Morderstwo. Ucieczka. Porwanie. To się nie dzieje naprawdę. Proszę, niech to będzie zwykły koszmar, błagam.
Mężczyzna zrobił dwa kroki do przodu, dzięki czemu mogłam lepiej ujrzeć jego twarz. Nie był to żaden z tych, których widziałam w tamtym zaułku. Ten był niższy i szczuplejszy od tamtych, ale tak samo przerażający i obrzydliwy. Czułam, jak mój żołądek wykonuje koziołka. Gdyby nie ta taśma, zapewne bym zwymiotowała.
- Za chwilę odkleję tą taśmę. – oznajmił kucając przede mną. – Radziłbym ci nie krzyczeć, bo po pierwsze i tak ci to nie pomoże, a po drugie to może się źle dla ciebie skończyć, jasne?
Skinęłam głową, uparcie wpatrując się w oczy mężczyzny. Kiedy na jego twarzy pojawił się uśmiech, mimowolnie spojrzałam na jego usta, czego szybko pożałowałam. Prawie wszystkie jego zęby były popsute, wręcz zgnite, a z jego ust wydzielał się obrzydliwy odór, od którego zakręciło mi się w głowie.
Nagle mężczyzna szarpnął za taśmę, która zakrywała moje usta, przez co po pomieszczeniu rozniósł się nieprzyjemny odgłos. Skrzywiłam się lekko, czując pieczenie, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.
W tej chwili do pomieszczenia weszły jeszcze jakieś dwie osoby. Byli to mężczyźni, ale to wciąż nie byli ci, którzy mnie porwali. Tamtych dwóch rozpoznałabym od razu, tego jestem pewna. Przez panujące w pomieszczeniu ciemności, trudno było mi określić, w jakim ci są wieku i czy są tak samo obrzydliwi tak ich wspólnicy/koledzy. Obydwaj oparli się o jedną ze ścian i po prostu obserwowali.
- Dlaczego mnie więzicie? – szepnęłam, a mój głos zadrżał odrobinę. – Nikomu nic nie powiem o tym, co widziałam. – dodałam płaczliwie.
Mężczyźni zaczęli się cicho śmiać na moje słowa, a ja teraz naprawdę miałam ochotę płakać. Dopiero teraz zaczęła do mnie docierać powaga całej sytuacji. Przez zupełny przypadek byłam świadkiem morderstwa i teraz prawdopodobnie również umrę.
- Jesteś urocza. – zakpił podnosząc się na równe nogi. – Gdyby to zależało tylko ode mnie, na pewno bym cię wypuścił. – powiedział głosem przesyconym sarkazmem. – Niestety, ja mam niewiele do powiedzenia. Mam związane ręce skarbie, przykro mi.
Serce biło mi ekstremalnie szybko. Bałam się, że za moment wyskoczy mi z piersi. Mężczyzna musnął palcami mój policzek, następnie obrysowując kciukiem zarys ust, a ja odwróciłam głowę, czując napływające do oczu łzy. Przez moje ciało przeszedł dreszcz obrzydzenia.
To się nie dzieje naprawdę. To się nie dzieje naprawdę. To się nie dzieje naprawdę. Powtarzałam sobie te słowa w głowie niczym mantrę, ale chociaż bardzo chciałam, by były prawdziwe, wiedziałam, że tak nie jest.  I to mnie przerażało. Najgorsze jednaj było to, że nie miałam pojęcia, co może się wydarzyć, jak i kiedy to wszystko się zakończy.
Mężczyzna odsunął się ode mnie i pstryknął palcami. Podskoczyłam zaskoczona i spojrzałam w jego stronę. Jego koledzy, którzy do tej pory tylko się przysłuchiwali, podeszli bliżej i stanęli po obu jego stronach. Ten, który stał po mojej prawej, był bardzo do niego podobny, właściwie różnili się tylko kolorami włosów i oczu. Ten drugi natomiast, na pewno był niewiele starszy ode mnie. Patrząc w jego oczy, wydawało mi się, że nie jest on przekonany, co do tego wszystkiego, jakby wcale nie chciał tutaj być. No to jest nas dwoje.
- Dlaczego po prostu mnie nie zabijecie? – spytałam odważnie, chociaż wcale tak się nie czułam. Chciałam krzyczeć i błagać, by ten koszmar wreszcie się skończył.
- Już mówiłem. Ja mam niewiele do powiedzenia w tym temacie. – mężczyzna wzruszył ramionami. -  Będziesz musiała poczekać na decyzję naszego szefa. – powiedział.
- A do tej pory, my się tobą zaopiekujemy słoneczko. – odezwał się ten drugi.
Klęknął przede mną i z obrzydliwym uśmiechem na twarzy, z powrotem zakleił moje usta taśmą, a następnie złapał za moje kostki i pociągnął w swoją stronę. Moje oczy rozszerzyły się dwukrotnie, a serce zaczęło bić mocniej, kiedy jedna z dłoni mężczyzny zaczęła wślizgiwać się pod moją sukienkę.
Zaczęłam szarpać rękoma, próbując wydostać je z więzów, a także wierzgać nogami, ale byłam bez szans. Od razu zrozumiałam, że teraz mam prawdziwe kłopoty przeszło mi przez myśl, że może natychmiastowa śmierć wtedy w tamtym zaułku, byłaby dla mnie lepsza.


_________________________________________
Jak zwykle trochę schrzaniłam, ale to nic. Mogło być gorzej.
Rozdział byłby znacznie wcześniej, ale od kilku dni miałam straszne problemy z internetem, właściwie nie miałam go od czwartku, i dopiero dzisiaj włączyli go na dobre (mam taką nadzieję xd).
Będę się modlić,żeby następnym razem nie pojawiły się takie niemiłe niespodzianki.
Tyle ode mnie
Pozdrawiam xx

6 komentarzy:

  1. Kfickekfk. Swietne ! :) czekam na nx :*
    Ehh... Tez mialam problemy z internetem i tez nie mialam go od piatku, dopiero jak brat w niedziele zadzwonil do serwisu usunelk usterke. XD

    @luvmyniallers

    POZDRAWIAM ! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawde swietny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie może być dobrze, co? Biedna Em, tyle rzeczy jej się w życiu przytrafiło, a i tak nadal jej nie oszczędza :C Czekam na kolejny i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super, dużo się dzieje *.* Ile masz zamiar jeszcze napisać rozdziałów tego opowiadania?
    Pozdrawiam;* xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno mi powiedzieć, pewnie odbije gdzieś do 60 rozdziałów. Może być mniej albo więcej, zależy od tego, jakiej one będą długości itd.

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥