sobota, 8 marca 2014

23. Przyjaciele powinni sobie ufać, a ja teraz już nie wiem, czy mogę mu ufać.

Resztę nocy spędziłam w pokoju Niall’a, rozmawiając z nim do późna. Właściwie rozmowa to zbyt dużo powiedziane, bo tak naprawdę tylko Niall gadał. Ja po prostu wsłuchiwałam się w jego głos z nadzieją, że uda mi się zasnąć, jednak pomimo potwornego zmęczenia nie mogłam nawet zmrużyć oka. Obrazy tego, co wydarzyło się dzisiejszego dnia nie pozwalały mi na to.
Już o siódmej, gdy tylko pierwsze promienia słońca wtargnęły do sypialni przez niezaciągnięte rolety, byłam na nogach. Kiedy poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem, aż jęknęłam cicho. Wyglądałam potwornie, cała blada z podkrążonymi i czerwonymi oczami. Tak, na pewno nikt się nie zorientuje, że coś jest nie tak jak powinno.
Wzięłam szybki prysznic, darując sobie mycie włosów, a następnie ubrałam się w ciuchy, które miałam na sobie wieczorem, dodając do tego bluzę, którą zabrałam wczoraj z pokoju Louis’a. Gdy się ubierałam, zobaczyłam niewielką malinkę na dekolcie. Przez moje ciało przeszedł rozkoszny dreszcz, gdy mimowolnie przypomniałam sobie dotyk ust Louis’a na mojej skórze. Te obrazy będą prześladować mnie do końca życia.
Byłam zaskoczony, gdy schodząc na dół zobaczyłam, że wnętrze domu nie wygląda po tej imprezie tak fatalnie, jak się spodziewałam. Właściwie było bardzo czysto, a w powietrzu unosił się jakby owocowy zapach.
Kiedy weszłam do kuchni, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy zobaczyłam leżącego przy stole Harry’ego. Przed nim leżało przygotowane śniadanie w postaci kilku kanapek, jogurtu oraz soku, jednak chyba był tak zmęczony, że nie zdążył nawet zacząć jeść.
Usiadłam obok niego, krzywiąc się lekko, gdy poczułam ból i klepnęłam go delikatnie w ramię, sprawdzając, czy faktycznie zasnął. Chłopak podskoczył gwałtownie i zaskoczony zamrugał kilkakrotnie.
- Cześć śpiochu. - przywitałam się grzecznie.
- Och, Emilie. – jęknął zaspany. – Cześć. – mruknął i ziewnął głośno.
Upiłam trochę soku z jego szklanki, a po chwili wzięłam do ręki kubeczek z jogurtem. Mimo, że byłam naprawdę głodna, wiedziałam, że teraz nie wcisnę w siebie nic więcej.
- I jak poszło ci z tamtą dziewczyną? – spytałam oblizując łyżeczkę.
- A weź. – westchnął. – Wszystko szło dobrze, dopóki nie zrobiło jej się niedobrze i nie zaczęła wymiotować. Efekt końcowy jest taki, że zasnęła w łazience.
- Przykro mi. – mruknęłam.
- Serio? – zdziwił się.
- Nie. – prychnęłam. – Wygrałam stówę.
Chłopak zaśmiał się cicho, słysząc zadowolenie w moim głosie. Przygryzłam wargę, starając się powstrzymać uśmiech. Może to dziwne, ale już nie czułam tak wielkiej niechęci do Harry’ego. Wciąż go nie lubiłam, ale chyba nauczyłam się go tolerować.
Przedrzeźnialiśmy się jeszcze przez chwilę, aż do kuchni wszedł zaspany Liam, a zaraz za nim przyszedł również zaspany Zayn. Chłopcy pomachali do mnie nieprzytomnie na przywitanie, na co odpowiedziałam im lekkim uśmiechem. Przyznam, że w samych dresowych spodniach i potarganych włosach prezentowali się całkiem nieźle. Serce zabiło mi mocniej, gdy w mojej głowie pojawił się obraz nagiego Louis’a. Jest idealny w każdym calu. I nigdy nie będzie mój.
- Po co my w ogóle robimy te imprezy? – spytał Zayn nalewając sobie trochę wody do szklanki. – Mamy z tego tylko kaca. I czasami problemy.
- Przesadzasz. – bąknął Harry. – Fajnie było, co nie Emilie?
Skinęłam głową, mając nadzieję, że za chwilę nie zacznę się rumienić. Nienawidzę w sobie tego, że tak łatwo robię się czerwona, tym samym zdradzając przed wszystkimi, że coś ukrywam.
- Nie mówię, że nie było fajnie, bo było, tylko teraz strasznie mnie łeb boli. – jęknął chłopak.
- Nikt nie kazał ci tyle pić. – zauważył Liam.
Zaczęliśmy się śmiać, widząc niezadowoloną minę Zayn’a. Najwyraźniej słowa przyjaciela nie przypadły mu do gustu.
W tym momencie do kuchni wszedł Louis… z uczepioną do jego ramienia Eleanor. Na ten widok w moim gardle pojawiła się gula, której nie mogłam przełknąć.
- Cześć wszystkim. – przywitał się Louis.
Wszyscy mruknęliśmy coś niezrozumiałego, nie mogąc oderwać oczu od tej dwójki. Zerknęłam pytająco na Harry’ego, ale on tylko wzruszył ramionami, powoli przeżuwając swoją kanapkę.
- Jesteście razem? – spytał po chwili.
Twarz Louis’a momentalnie zrobiła się cała czerwona. Nie musiał nawet odpowiadać, żebym wiedziała prawdę.
- Tak jakoś wyszło. – uśmiechnął się do dziewczyny.
Eleanor również obdarzyła go słodkim uśmiechem, a następnie chwyciła jego twarz w dłonie i pocałowała mocno. Mniej by zabolało, gdyby po prostu przywaliła mi w twarz. Gdy w końcu się od niego oderwała, spojrzała na mnie dyskretnie, jednocześnie wtulając się w Louis,a. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy zobaczyłam triumf w jej oczach.
Po chwili zobaczyłam, że dziewczyna ma na sobie jeden z podkoszulków Louis’a. Ten sam, który dał mi wczoraj. Serce załomotało mi mocniej w piersi, a żołądek ścisnął się boleśnie. Jogurt, który właśnie zjadłam, cofnął mi się z powrotem do gardła, gdy dotarła do mnie prawda.
- Chyba mi niedobrze. – wychrypiałam zrywając się na równe nogi.
Byłam ledwie świadoma tego, że chłopcy wołają mnie po imieniu, gdy na miękkich nogach biegłam do łazienki. W ostatniej chwili padłam na kolana i zaczęłam wymiotować do sedesu.
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam, jak czyjeś ciepłe dłonie odgarniają moje włosy do tyłu, jednak byłam zbyt wyczerpana, by nawet próbować odepchnąć te ręce.
- Już lepiej?
Zaskoczyło mnie, gdy usłyszałam za sobą cichy głos Harry’ego. Skinęłam głową, ledwo łapiąc oddech. Wcisnęłam spłuczkę i z niewielką pomocą chłopaka podniosłam się na równe nogi. Kiedy opłukałam usta, ponownie opadłam na chłodne płytki, czują jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
- Chyba nie powinnam była jeść tego jogurtu. – szepnęłam słabym głosem. – Nie był przypadkiem przeterminowany?
- Raczej nie. – odparł Harry. – Pewnie za dużo wczoraj wypiłaś i to dlatego.
- Pewnie tak. – wymamrotałam.
Czułam na sobie spojrzenie chłopaka, ale nie otwierałam oczu. Nie chciałam, żeby zobaczył w nich ból i łzy, które nieustannie próbowały wydostać się na zewnątrz.
- Możesz iść dokończyć śniadanie, ja z nią zostanę.
Natychmiast rozchyliłam powieki, gdy usłyszałam nad sobą głos Eleanor. Dziewczyna stała w progu i patrzyła na mnie zimnymi jak lód oczami. Spojrzałam na Harry’ego, chcąc błagać go, by mnie z nią nie zostawiał, jednak z mojego gardła nie wydobyło się nawet jedno słowo.
Chłopak poklepał mnie lekko po nodze, posyłając przyjazny uśmiech i bez słowa wyszedł z łazienki. Kiedy zostałam sam na sam z Eleanor, poczułam się jak mała wystraszona dziewczynka.
- Okłamujesz go. – szepnęłam. – Louis ma dobre serce, a ty go wykorzystujesz.
- I co? – zaśmiała się. – Pobiegniesz teraz do niego i powiesz mu, że to nie ze mną pieprzył się poprzedniej nocy, tylko z tobą? – zakpiła. Skuliłam się na jej słowa. – Tak myślałam.
- Nie grasz fair. – powiedziałam cicho.
- Nie słoneczko. Ja po prostu wykorzystałam sytuację, która ciebie najwyraźniej przerosła. – mruknęła i poprawiła włosy. – Zresztą sama dobrze wiesz, że między tobą i Lou nigdy nic nie będzie. On cię nie kocha. Z ciekawości zapytałam go o to wczoraj, a on mnie wyśmiał, ogarniasz? Tak więc sama rozumiesz.- wzruszyła ramionami z miną niewiniątka.
Jej słowa raniły mnie niczym nóż wbity prosto w serce. Najgorsze było to, że ona miała rację. Byłam przerażona tym, co wydarzyło się między mną a Louis’em, bo on od samego początku traktował mnie tylko jak przyjaciółkę albo raczej jak siostrę.
- Jeżeli nie będziesz wchodzić mi w drogę i nie wywiniesz jakiegoś numeru, możliwe że nawet zostaniemy dobrymi przyjaciółkami. – uśmiechnęła się słodko.
Łzy, które do tej pory udało mi się powstrzymać, teraz bezwiednie wypłynęły na powierzchnię ukazując moje uczucia. Eleanor uśmiechnęła się kpiąco na ten widok.
- Doprowadź się do porządku zanim wrócisz do kuchni. – powiedziała. – Jeszcze pomyślą, że byłam dla ciebie nie miła. – wydęła usta.
Gdy odwróciła się do mnie tyłem i jak gdyby nigdy nic wyszła z łazienki, automatycznie zaczęłam wycierać mokre policzki. Kiedy u licha stałam się taką płaczącą kluchą, która z niczym sobie nie radzi?
Kiedy spojrzałam w lustro, aż skrzywiłam się na widok mojej pobladłej twarzy i czerwonych oczu. Wyglądałam jak jakiś potwór. Opłukałam twarz zimną wodą, mając nadzieję, że to, choć trochę pomoże i na drżących nogach wróciłam do kuchni. Przyjaciele spojrzeli na mnie zatroskani, gdy niepewnie weszłam do pomieszczenia.
- Wszystko w porządku? – spytał Louis, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Tak. – szepnęłam i odsunęłam się od niego, czując na sobie spojrzenie Eleanor. – Harry odwieziesz mnie do domu? – spytałam cicho.
Wszyscy byli zaskoczeni moimi słowami, a najbardziej chyba sam Harry. Okej, był dupkiem, ale teraz wolałam jego towarzystwo bardziej niż Louis’a.
- Ja cię odwiozę. – powiedział Liam. – Harry trochę za dużo wczoraj wypił i na pewno jeszcze alkohol nie wyparował z jego krwi. – zaśmiał się chłopak, chcąc rozładować trochę napięcie. – Pójdę się tylko po jakąś koszulkę i buty.
Skinęłam głową, a chłopak szybko pobiegł na górę. Już po krótkiej chwili był z powrotem, ściskając w dłoni kluczyki do samochodu.  Pomachałam reszcie na do widzenia i bez słowa wyszłam z Liam’em.
Droga do mojego domu minęła nam w całkowitej ciszy. Tylko raz się odezwałam, gdy podawałam chłopakowi dokładny adres. Cieszyłam się, że Liam nie jest typem człowieka, który musi gadać o byle czym, żeby tylko zagłuszyć ciszę.
- Dzięki za podwózkę. – wymamrotałam, gdy byliśmy już pod moim domem.
- Nie ma sprawy. – odparł. Już miałam wysiąść, jednak zatrzymał mnie jego głos. – Emilie, na pewno dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada, jakbyś miała zaraz zemdleć. – zauważył.
- Tak. Po prostu jestem zmęczona. – szepnęłam. - Ta cała impreza i w ogóle. – uśmiechnęłam się blado.
- Chodzi o Louis’a i Eleanor, prawda? – spytał.
Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Nie wiedziałam, co mam mu na to odpowiedzieć. Cholera, czy on musi być tak bardzo spostrzegawczy?
- Okłamał mnie. – wykrztusiłam po chwili. – Mówił, że jego i Eleanor nic nie łączy, a dzisiaj już są parą. Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Przyjaciele powinni sobie ufać, a ja teraz już nie wiem, czy mogę mu ufać. – zakończyłam ledwie słyszalnie.
Chłopak zamyślił się na chwilę, jedną dłonią przeczesując włosy.
- Kurczę. Nie wiem, co mam ci na to odpowiedzieć. – mruknął. – Myślę, że powinniście dać sobie trochę czasu. Odkąd się poznaliście, cały wolny czas spędzaliście razem, więc może taka mała separacja dobrze wam zrobi.  
Przygryzłam lekko wargę i prawie od razu ją puściłam, zastanawiając się na słowami Liama. Może miał trochę racji, jednak nie wiedział wszystkiego o tej sytuacji. Poza tym miałam wątpliwości, czy ta „separacja” cokolwiek da.
- Pewnie masz rację. – szepnęłam bez przekonania. – Jeszcze raz dziękuję.
Chwyciłam za klamkę i już prawie byłam na zewnątrz, kiedy przypomniałam sobie, że mam na sobie bluzę Louis’a. Poczułam ból w sercu, gdy do moich nozdrzy dotarł zapach jego perfum, kiedy mimowolnie zanurzyłam nos w miękki materiał. Zaklęłam w duchu, ściągając ją przez głowę. Gdy podałam ją Liam’owi, chłopak zmarszczył czoło.
- Oddasz ją Louis’owi? Pożyczyłam ją od niego, gdy wczoraj na imprezie oblałam się sokiem. – powiedziałam cicho.
- Okej, ale jesteś pewna, że nie chcesz jej jeszcze zatrzymać, albo sama mu ją oddać? – spytał.
Energicznie pokiwałam głową, nie będąc w stanie powiedzieć choćby słowa. Czułam, że za moment wybuchnę płaczem. Byłam już na skraju wyczerpania.
Z trudem wykrztusiłam ciche „cześć” i szybko wysiadłam z samochodu. W tej chwili marzyłam tylko o tym, by znaleźć się w swoim pokoju, w swoim łóżku i nie myśleć o tym wszystkim, chociaż przez króciutką chwilę.
Gdy weszłam do domu, od razu skierowałam się do swojego pokoju, jednak nie było mi dane wspiąć się nawet na połowę schodów, gdy usłyszałam dobiegający z kuchni głos Marii.
- Emilie chodź tu na chwilkę.
Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle i na drżących nogach weszłam do kuchni. Oczy kobiety rozszerzyły się dwukrotnie, gdy na mnie spojrzała.
- Matko, jak ty wyglądasz dziecko kochane. – jęknęła kręcąc głową. – Ile wypiłaś na tej całej imprezie? Jesteś blada jak trup!
- Nie dużo. Po prostu się nie wyspałam. – wymamrotałam.
Westchnęła cicho i podeszła do mnie, a następnie delikatnie dotknęła mojego czoła i policzka. Miała przyjemnie chłodną skórę.
- Idź się położyć. – mruknęła. – Zrobię ci gorzkiej herbaty.
Pokiwałam głową i bez słowa poszłam na górę. Gdy znalazłam się w swoim pokoju, zrzuciłam z siebie ubrania i skierowałam się prosto pod prysznic. Czułam się brudna.
Kiedy pierwsze strumienie ciepłej wody spadły na moją nagą skórę, poczułam jak po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. Nie potrafiłam się już dłużej przed nimi bronić. Wiedziałam, że tylko płacz, choć trochę uspokoi moje zszargane nerwy.
Szlochałam mając w głowie obraz Louis’a całującego się z Eleanor i tego, jakim wzrokiem na nią patrzył. Jakby nie widział świata poza nią. Choćbym miała żyć ze sto lat, nigdy nie zapomnę bólu, jaki sprawił mi ten widok.
Stałam tak, dopóki woda nie zrobiła się zimna, ale nawet wtedy nie spieszyłam się w wyjściem. Dopiero, gdy zaczęłam szczękać zębami zdecydowałam się zakończyć prysznic. Owinęłam się ciasno miękkim ręcznikiem i wróciłam do pokoju.
Uśmiechnęłam się blado na widok kubka z parującą cieczą w środku, który stał na szafce nocnej. Szybko założyłam na siebie bieliznę, ciepłe dresowe spodnie i dużą bluzę, wzięłam do ręki telefon, który upadł na podłogę, gdy w pośpiech ściągałam z siebie ubrania, i usadowiłam się na łóżku.
Przez dobrych kilka minut wpatrywałam się w ekran telefonu, nie będąc pewną, czy wybrać numer mojej przyjaciółki. Z jednej strony bardzo potrzebowałam rozmowy, jednak z drugiej, wstydziłam się mówić o tym, co zrobiłam. Czułam się jak tania dziwka.
W końcu się odważyłam i wstukałam jej numer, a następnie wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha, wcześniej biorąc głęboki, drżący oddech. Po chwili usłyszałam po drugiej stronie zaspany głos Abby.
- Matko Ems. Czy ty wiesz, która w ogóle jest godzina? – spytała.
- Wiem, przepraszam. – wymamrotałam. – Ja… chciałam pogadać. – z całych sił starałam się, aby mój głos nie zadrżał.
- To nie może poczekać tak ze dwie godzinki? – spytała marudnie.
- Abby, proszę. – jęknęłam.
- Okej.
- Na tej imprezie, coś się wydarzyło. – szepnęłam.
- Chodzi o Niall’a? – nagle jakby ożyła.
- Nie, możesz być spokojna. – wymamrotałam. – Ja, spałam z Louis’em. – wykrztusiłam.  – I nie mam tu na myśli snu. Uprawiałam z nim seks. – słowa z trudem wydobywały się z mojego gardła.
Abby była tak podekscytowana, że aż zachłysnęła się powietrzem.
- Czy to znaczy, że wy..
- Nie, nie jesteśmy parą. – szepnęłam, a moje oczy momentalnie wypełniły się świeżymi łzami.
- Ale… - urwała. – Nie mów, że on tak po prostu się z tobą przespał i teraz ma cię gdzieś. – warknęła.
- Louis nic nie pamięta, był zbyt pijany. Ja uciekłam stamtąd po wszystkim. – powiedziałam cicho. – Najgorsze jest to, że Eleanor wie o wszystkim i wykorzystała sytuację. Teraz Louis myśli, że to z nią spał i oni.... – przełknęłam łzy. – Oni są razem.
- O boże. – szepnęła Abby. – Emilie, nie wiem, co powiedzieć. Tak strasznie żałuję, że mnie tam nie było, może wtedy nie doszłoby do tej całej sytuacji.
Pokręciłam głową. Nie mogę uwierzyć, że ona się o to obwinia. Przecież to ja byłam idiotką i pozwoliłam na to wszystko.
- To nie twoja wina. – szepnęłam. – Może niepotrzebnie ci o tym mówiłam.
- Przestań. – skarciła mnie. – Duszenie w sobie takich rzeczy nie jest dobre. Zadręczałabyś się tak długo, aż w końcu wykończyłoby cię to psychicznie.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się przez łzy. – Cieszę się, że cię mam.
- Szkoda, że nie mogę być teraz przy tobie. – westchnęła. – Proszę, nie zrób nic głupiego do mojego powrotu.
Wymamrotałam coś niewyraźnie i szybko zakończyłam rozmowę, zanim Abby zaczęła prawić mi kazania. Odłożyłam telefon na stolik nocny i przez długi czas wpatrywałam się w lekko odsuniętą szufladę.
Po chwili rozsunęłam ją do końca i wyjęłam z niej niewielkie plastikowe pudełeczko. Kiedy ściągnęłam wieczko, moje serce zabiło mocniej na widok metalowego przedmiotu, który był w środku. Niepewnie wzięłam go do ręki i niczym w transie, zaczęłam obracać go między palcami.
Zamknęłam oczy, a w mojej głowie momentalnie pojawił się obraz Louis’a całującego się z Eleanor. Mój żołądek ścisnął się z bólu, a policzki znowu były mokre od łez. Nie mogłam tego dłużej znieść.
Szybko, zanim zdążyłam się rozmyślić, podwinęłam rękaw bluzy, a następnie przejechałam ostrzem po skórze, w miejscu, gdzie już znajdowały się blizny. Powtórzyłam ten gest parę razy i odrzuciłam od siebie żyletkę, czując, jak ciepła krew powoli wypływa z ran.
Mimo, że wiedziałam, iż to mi w niczym nie pomoże, że to nie zmieni przeszłości, poczułam coś w rodzaju ulgi. Teraz naprawdę, choć na moment mogłam zapomnieć o bólu, który nieświadomie zadał mi Louis, a skupiłam się na ranach, które sama sobie zadałam. Ranach, które tak czy inaczej były mniej bolesne.



_______________________________________
Rozdział miał być później, wiem, ale z racji tego, że moje dzisiejsze plany tak jakby nie wypaliły, postanowiłam dokończyć rozdział i zrobić wam niespodziankę.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona, chociaż niektóre sceny miały wyglądać nieco inaczej. W każdym razie, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie ;)
Buziaczki i pozdrawiam xxx
PS. 15 komentarzy = następny rozdział

15 komentarzy:

  1. Szkoda mi Emilie ...
    Rozdział świetny jak zawsze ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wyszedł ci super. Boże Louis jest czasami taki głupi, a Elka w tym opowiadaniu... Br Czekam na next
    Emila <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, wow, wow.. to się porobiło!

    Rozdział świetny.. wręcz nie mogę się doczekać kolejnego! :)
    Annie :)

    OdpowiedzUsuń

  4. Świetny rozdział !!! Przyznam, że
    nawet miałam łzy w oczach :'( \ Kamyla

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Emily :(
    Rozdział cudowny jak zawsze, kochamttwoje historie i nie mogę się doczekać jak to potoczy się dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest świetne! zdecydowanie twój najlepszy rozdział jak do tej pory ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedactwo z tej Emy :( czekam na kolejny. Błagam jak najszybciej :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam co dalej!;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna Emi, mam nadzieje że Louis szybko się zorientuje jaka naprawdę jest El.
    Ta historia z każdym rozdziałem jest coraz ciekawsza jak ty to robisz? ;)
    Życzę ci dużo weny I komentarzy żeby następny rozdział był jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, mam nadzieję, że Emilie nie jest w ciąży :ccc
    czekam ze zniecierpliwieniem na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  12. brak mi słów :3 błagam, dodaj kolejny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczyna się naprawdę dużo dziać :)
    Biedna Em, nie zasługuje na to by to przeżywać.
    Pisz szybko kolejny bo jestem naprawdę ciekawa co wymyślisz dalej ❤

    OdpowiedzUsuń
  14. dodawaj szybko kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać :3 kocham Emilie!!!

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥